czwartek, 3 marca 2016

Ocalona...

     Kochani przepraszam, że tak długo nie było mnie tutaj i na waszych blogach ale zmusiły mnie do tego osobiste problemy. W każdym bądź razie wracam z nowymi postami i pomysłami. Nie wiem jak często będą się pojawiać kolejne rozdziały, myślę że co dwa lub trzy tygodnie. Pozdrawiam Was i zapraszam na kolejny rozdział.



                                                                           ***


Miał piękny sen. Śniła mu się Ola. Słyszał jej dźwięczny głos, który wywoływał u niego szybsze bicie serca. Czuł, że jest obok niego....
-Mikołaj proszę obudź się.- wołała posterunkowa, próbując obudzić nieprzytomnego partnera.
-Mikołaj!- krzyczała załamana Ola. Była przerażona, kiedy ci co ją porwali, przynieśli rannego Mikołaja. Była związana, więc nie mogła mu pomóc. Sama też nie czuła się najlepiej. Była wycieńczona a stres ostatnich dni źle wpływał na jej ciążę. Modliła się, żeby Mikołajowi nic się nie stało, żeby to wszystko było tylko złym snem a ona obudzi się wkrótce z tego koszmaru. Mijała godzina za godziną a mężczyzna nadal leżał nieprzytomny. Tylko co jakiś czas słychać było jego słabe jęki. Porywacze nie słuchali jej błagania i jej nie rozwiązali.
Był już ranek, kiedy Mikołaj zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Wraz ze świadomością wracał ból. Jęknął, nieświadomie budząc posterunkową.
-Mikołaj nareszcie- westchnęła z ulgą, widząc przytomnego partnera.
-Ola?- jęknął zdziwiony jej widokiem.- To naprawdę ty?- powiedział ze łzami w oczach. Ulga jaką poczuł widząc ukochaną była nie do opisania.
-Tak kochanie. Boże bałam się że się już nie obudzisz. Co się właściwie stało?
-Jedyne co pamiętam to jak wracałem z Mateuszem od Ursuli i w pewnym momencie poczułem uderzenie w samochód.- odpowiedział, próbując powoli wstać. Był szczęśliwy, że widzi Olę ale wiedział, że to jeszcze nie koniec. Musieli jeszcze stąd uciec w bezpieczne miejsce. Po dłuższym czasie nareszcie udało mu się stanąć na nogi. Podszedł do związanej kobiety i uwolnił ją. Wziął delikatnie w ramiona, jakby była ze szkła i przytulił, zbliżając swoje usta w jej stronę. Wiedział, że to nie czas ani miejsce ale musiał ją pocałować, poczuć smak jej ust. Ich pocałunek najpierw delikatny, stopniowo zamieniał się w gwałtowny, pełen emocji, które chcieli przekazać partnerowi. Słysząc niespodziewane głosy, oderwali się szybko od siebie. Zastanawiali się co teraz. Nie mieli drogi ucieczki ani miejsca, żeby się gdzieś ukryć. Widząc poruszającą się w dół klamkę, Mikołaj odruchowo zasłonił swoim ciałem ukochaną. Nie mógł pozwolić by coś się teraz jej stało.
Wstrzymał oddech, czując jak wzięła go za rękę. Po chwili usłyszeli drugi głos wołający mężczyznę za drzwiami. Ten odszedł nie zaglądając do pomieszczenia. Oboje odetchnęli z ulgą. Niespodziewanie dostali trochę czasu, żeby opracować plan ucieczki.
- Ola musimy porozmawiać i obmyślić jakiś plan- powiedział przytulając się do swojej kobiety.
- W wielkim skrócie to było ich trzech ale coś poszło nie tak i jednego zabili, kiedy próbowałam uciec. Zostało ich dwóch, poza oczywiście szefem, o którym nic nie mówią jakby strasznie się go bali. Z tego co zaobserwowałam, to jesteśmy w jakiejś opuszczonej hali. Do miasta prowadzi jedna droga a dookoła jest niewielki las. Telefon mi zabrali, broń też. I tobie też- dodała, widząc jak Mikołaj szuka czegoś po kieszeniach.
-Domyśliłem się. Przypomniałem sobie jednak, że po ostatniej akcji zapomniałem oddać Jackowi mikronadajnik. Muszę go tylko włączyć i mieć nadzieję, że dyżurny to zauważy. W międzyczasie musimy jednak stąd uciec.
-Dobrze ale...- nie dokończyła łapiąc się za brzuch i zginając wpół. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu. Od kilku godzin skurcze pojawiały się coraz częściej. Bała się o swoje dziecko. Wiedziała, że czas gra na jej niekorzyść.
-Ola co się dzieje?- krzyknął Mikołaj widząc swoją ukochaną. Podbiegł do niej w ostatniej chwili chroniąc ją przed upadkiem.
-Mikołaj tak się boję o dziecko. Coraz częściej pojawiają się skurcze.
-Kochanie uspokój się. Jakoś wydostanę nas stąd, nie pozwolę żeby coś ci się stało.- odparł przytulając się do kobiety. Po chwili posadził ją delikatnie na krześle a sam zaczął rozglądać się i obmyślać plan ucieczki.

W tym samym czasie na komendzie...

-Cholera powinienem was zawiesić za takie działania- inspektor krzyczał w swoim gabinecie na Mateusza.
-Panie komendancie wiem, że nie powinniśmy tam jechać po służbie ale tu chodzi o Olę i jej dziecko.
-Wiem- westchnął pocierając czoło w wyrazie zmęczenia całą tą sytuacją.- Tylko, że teraz to jeszcze musimy szukać Białacha.  Miejmy nadzieję, że nic mu poważnego się nie stało a ty teraz  siadaj i opowiadaj czego się dowiedzieliście- odparł, wskazując aspirantowi miejsce na przeciwko.
Mateusz opowiedział o tym co usłyszeli od pielęgniarki. Wiedział, że komendant był w szoku usłyszeniu tych rewelacji, więc opuścił jego gabinet i skierował się do dyżurnego. Usiadł obok niego i starał się wymyślić jak znaleźć Olę. Pomimo, że mogli być tylko przyjaciółmi był nią oczarowany. Obiecał jej jednak, że w grę wchodzi tylko przyjaźń. Nie zamierzał łamać danego jej słowa. Jego przemyślenia przerwała osoba wchodząca do gabinetu dyżurnego. Odwrócił głowę i napotkał najpiękniejsze oczy jakie widział. Przypominały płynną czekoladę. Kobieta uśmiechnęła się do niego nieśmiało a on poczuł się rażony piorunem.
-Cześć Emilia Drawska - zwróciła się do przypatrującego się jej policjanta.
- Mateusz Wójcik - odparł całując ją szarmancko w dłoń.  Zauważył, że lekko się zarumieniła.
- Ekhm.. przepraszam, że wam przerywam ale mam dla was zadanie- powiedział Jacek obserwujący uważnie cały czas policjantów.  Odwrócili się troszkę zażenowani w jego stronę.
-Słucham cię Jacku- odparła  Drawska, cały czas czując na sobie wzrok nowego kolegi.
-Zaprowadzisz Mateusza do pokoju przesłuchań i spiszesz jego zeznania.
-Oczywiście- odpowiedzieli jednocześnie. Popatrzyli na siebie skonsternowani.
-Panie przodem- odezwał się po chwili Mateusz otwierając drzwi....


Powoli zapadał zmierzch a oni nadal tkwili w tej starej fabryce. Za niedługo zrobi się ciemno. Wtedy będą mieli szansę uciec. Po godzinie usłyszeli oddalający się samochód.
-Odjechali- szepnęła w stronę ukochanego.
-Na to wygląda, choć musimy stąd jak najszybciej uciec. Okazało się, że wcale nie będzie to takie proste. Próbując cicho otworzyć drzwi usłyszeli jakiś hałas. Odskoczyli od drzwi słysząc zbliżające się w ich stronę kroki.  Po chwili rozległy się strzały. Mikołaj stanął  tak aby zasłonić swoją ukochaną. Nagle z hukiem otworzyły się drzwi, przez które wpadła grupa uzbrojonych i mierzących w nich antyterrorystów. Po chwili opuścili broń rozpoznając swoich kolegów po fachu.
Zaraz za nimi wpadł Wysocki z aspirantem Wójcikiem.
- Ola, córeczko? Boże jak się martwiłem. - powiedział tuląc do siebie swoją ukochaną córkę.
-Już wszystko dobrze tato- odpowiedziała słabym głosem odsuwając się od niego. Poczuła kolejne ukłucie w brzuchu. Zakręciło się jej w głowie. Po chwili poczuła, że coś jest nie tak. Spojrzała w dół i zobaczyła plamę krwi na swoich spodniach. Złapała za rękę Mikołaja z przerażeniem w oczach
-Mikołaj dziecko...- wyszeptała i to były jej ostatnie słowa anim straciła przytomność.




                                                                   




6 komentarzy:

  1. Cześć przed chwilą znalazłam twojego bloga i przeczytałam jedno opowiadanie jest rewelacyjne jutro przeczytałam resztę . Pozdrawiam Ela .
    I zapraszam do mnie wystarczy kliknąć moje imię i nazwisko .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie mogę wejść... nie wiem czemu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naciśnij imię i nazwisko a później Internet

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że dziecku nic się nie stało. I cieszę się, że wróciłaś!
    Nie mam czasu pisać długich komentarzy, więc po prostu pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze Oli ani jej dziecku nic nie bedzie, czekam na kolejny rozdzial i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń