piątek, 23 października 2015

Jesteś coraz bliżej....

Kilka dni później....

-00 dla 05
-05 zgłaszam się- odpowiedział Mikołaj.
-Jedźcie na Browarną 28, przy tych starych magazynach.
-A coś więcej?- odezwał się patrolujący z Mikołajem, Mateusz.
-Ochroniarz w jednym magazynie znalazł ślady krwi.
-Ok. będziemy za jakieś 5 min.
Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce.
-Aspirant Mikołaj Białach a to aspirant Mateusz Wójcik, to pan do nas dzwonił?
-Tak. Zwykle nie sprawdzam tych magazynów ale ostatnio sąsiadka z tamtego domu podobno widziała palące się tu światła. Poszedłem więc na obchód i znalazłem duża plamę krwi.
-Dobrze, niech pan nas tam zaprowadzi- powiedział Mikołaj.
 Rzeczywiście była tam znaczna plama krwi. Postanowiłem się rozejrzeć po pomieszczeniu a tymczasem Mateusz wzywał techników.
-Znalazłeś coś?- zawołał Mateusz.
-Jeszcze nic konkretnego.
Wszedłem do jakiegoś małego, zamykanego pomieszczenia. Rozejrzałem się dookoła.  Stały tu jakieś stare graty, chyboczące się krzesło i stary materac. Nic ciekawego. Jednak gdy podszedłem bliżej zobaczyłem jakiś łańcuszek. Założyłem rękawiczki i wziąłem go do ręki
-O cholera- krzyknąłem zdenerwowany.
-Mikołaj co się dzieje?- zapytał, wchodzący do pomieszczenia Wójcik.
-To jest wisiorek Oli- odpowiedziałem nerwowo.
-Jesteś tego pewny?
-Tak. To prezent, który dostała ode mnie na urodziny.
Zgłosiliśmy całą sprawę dyżurnemu. Ten przysłał techników a my chcąc, nie chcąc musieliśmy wrócić na patrol. Na szczęście nie mieliśmy trudnych spraw bo ani ja ani Mateusz nie mogliśmy się skoncentrować. Wciąż czekaliśmy na wiadomości od techników. Zastanawialiśmy się czy pojawią się jakieś ślady i nowe tropy bo jak na razie nic nie znaleźliśmy. Zbliżała się 19:00 jak wracaliśmy na komendę. Praktycznie nie rozmawialiśmy, błądząc myślami wokół tej samej kobiety. Dla mnie była wszystkim, a dla Mateusza? Nie wiem i chyba wcale nie chcę wiedzieć. Wchodząc do budynku spotkaliśmy kobietę koło 50-tki, próbującą spotkać się z komendantem.
-Proszę pana ja muszę się koniecznie z nim zobaczyć- próbowała przekonać naszego kolegę Miśka.
-Ale ja tłumaczyłem pani, że komendant jest obecnie zajęty i nie przyjmuje interesantów. O Mikołaj widzę, że skończyliście już patrol.-dodał po chwili.
- Przepraszam pan Mikołaj Białach?
-Tak a my się znamy?- zapytałem zdziwiony.
-Przepraszam nie przedstawiłam się, Agnieszka Kołątaj. Ola wiele mi o panu opowiadała.
-Pani zna Olę?
-Tak to moja siostrzenica. Muszę koniecznie porozmawiać z Wojtkiem, tzn. z waszym szefem. Byłam w Gdańsku i dopiero dzisiaj dowiedziałam się o tym, co się stało Oli.
-Proszę niech pani z nami idzie- powiedziałem i pokiwałem w stronę Miśka, że wszystko w porządku.
Poszliśmy prosto do gabinetu komendanta.
-Agnieszka a co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony jej widokiem.
-Wojtek co za głupie pytania zadajesz? Przecież wiesz, że Ola była dla mnie jak córka.
-Przepraszam nie mam do tego głowy. Nie wiem co się dzieje z moją córką a poza tym mam jeszcze inny problem.
-Jaki?
-Znaleziono kobietę, podobną do Oli spokrewnioną z nami a ja nie mam pojęcia im ona jest.
-O Boże- odpowiedziała Agnieszka, blednąc momentalnie jak ściana.
-Pani Agnieszko dobrze się pani czuje?- zapytałem, łapiąc ją i chroniąc przed upadkiem. Zaprowadziłem ją do pobliskiego krzesła.
-Przyniosę wody- powiedział Mateusz i wyszedł.
-Nie martwcie się. Już mi lepiej. Po prostu jak usłyszałam o tej kobiecie to...- nie dokończyła zdania.
-To?- zapytał Wysocki.
-Ja chyba wiem, kim jest ta kobieta.
-Ale skąd?- zapytaliśmy równocześnie z Wysockim.
-To siostra bliźniaczka Oli- wyszeptała po chwili.
-Że jak? Przecież to nie możliwe- krzyknął zdenerwowany Wysocki.
-Wiem, że to wydaje się nieprawdopodobne ale tak jest. Może ja wszystko opowiem od początku.
-Może tak będzie lepiej- powiedział zszokowany tymi informacjami inspektor.
-Kiedy Asia była z Olą w ciąży, chodziła do tego swojego doktorka. Jak dla mnie to był konował jeden a nie żaden doktor medycyny, ale to teraz nie ważne. Twierdził, że z ciążą wszystko w porządku a dziecko rozwija się prawidłowo. Idiota, nie powiedział, że to ciąża mnoga. A mnie się nie podobało, że Asia chodzi ciągle taka zmęczona, no i ma taki wielki brzuch. No ale ona ufała temu swojemu szarlatanowi i nie dała sobie nic przetłumaczyć. Kiedy odeszły jej wody zadzwoniła po mnie, więc zawiozłam ją do tego szpitala. Niestety musiałam wstąpić do niej po dokumenty dla lekarza i parę rzeczy, bo zapomniałam poprzednio zabrać. Kiedy wróciłam było po wszystkim. Po małej awanturze pozwolili mi zobaczyć siostrę i malutką. Wtedy Asia zwierzyła mi się, że coś jest nie tak. No i jak się zapytałam to odpowiedziała mi, że nafaszerowali ją jakimiś lekami, po których była prawie nieprzytomna. Wydawało się jej jednak, że słyszała płacz dwojga dzieci, nie jednego. Przyszedł ten konował, co prowadził jej ciążę, więc jak to ja zaczęłam wrzeszczeć, że co on tu robi, że mojej siostrze dziecko ukradli i zadzwonię zaraz do jej męża a on w policji pracuje. Niestety cały personel twierdził, że to mojej siostrze coś się przewidziało. 
-Dlaczego mi nic nie powiedziałyście?- zapytał zdenerwowany Wysocki.
-Joasia mnie o to prosiła. Sama stwierdziła, że się najwidoczniej pomyliła.
-Jeśli to prawda to ktoś musiał o tym wiedzieć.
-Ursula- krzyknęła po chwili Agnieszka.
-Kto?- zapytałem gubiąc się powoli w całej tej historii.
-Ursula była wtedy pielęgniarką na oddziale położniczym. Ona na pewno coś na ten temat wie.
Spisałem dane tej pielęgniarki i podałem je dyżurnemu do sprawdzenia. Postanowiłem pojechać do niej jeszcze dziś. Towarzyszył mi Mateusz.
Staliśmy pod drzwiami, nie mając odwagi nacisnąć dzwonka. Czułem się jakbym miał zaraz otworzyć przysłowiową puszkę Pandory. Wziąłem głęboki oddech i po chwili moja ręka dosięgnęła dzwonka. Zadzwoniłem i czekałem z Mateuszem aż ktoś otworzy.
Usłyszeliśmy szuranie stóp o podłogę a po chwili ujrzeliśmy starszą schorowana kobietę.
-Dzień dobry aspirant Mikołaj Białach a to aspirant Mateusz Wójcik KMP, możemy porozmawiać?
-Oczywiście, przepraszam niech panowie wejdą do środka- powiedziała, wpuszczając ich do swojego domu.
Zacząłem rozglądać się po skromnym wnętrzu, tego małego domku. Nagle moją uwagę zwróciło zdjęcie stojące na stoliku obok fotela, na którym siedziała pani Ursula. Zobaczyłem kobietę, podobną do mojej Oli. Różniła się kolorem włosów i uśmiechem. Ola była zawsze pozytywnie nastawiona do życia. Kobieta na zdjęciu miał sztuczny uśmiech i smutne oczy.
-Przepraszam, że zapytam ale kim jest ta kobieta na zdjęciu?
-To moja córka Adrianna.
-Moglibyśmy z nią porozmawiać?
-Niestety nie wiem, gdzie jest. Wyjechała dwa lata temu i od tej pory nie odzywała się do mnie. A dlaczego pan chce z nią rozmawiać?
-Bo jest podobna do mojej partnerki Aleksandry Wysockiej.
Staruszka złapała się za serce.
-O Boże.- szepnęła, roniąc łzy.
-Niech pani wreszcie wyjawi nam prawdę. Czy Adrianna jest córką Joanny i Wojciecha Wysockich?
-Tak. To siostra bliźniaczka waszej koleżanki- odparła.
Po godzinie wyszliśmy od niej. Opowiedziała nam całą historię. Niestety musieliśmy jej powiedzieć o śmierci jej przybranej córki. Przyjęła to całkiem spokojnie. Tłumaczyła nam, że domyślała się, że mogło się jej coś stać. Postanowiliśmy wrócić na komendę. Cisza panująca w radiowozie była nie do zniesienia ale żaden z nas nie miał ochoty jej przerywać. Zastanawialiśmy się kto zabił Adriannę i dlaczego chciał żebyśmy uwierzyli, że to Ola.
Nagle poczułem uderzenie. Straciłem panowanie nad kierownicą, uderzając głową o boczną szybę.
Straciłem przytomność...



2 komentarze:

  1. Ale fajnie wymyslilaś z ta siostra bliźniaczka Oli. Mam nadzije że szybko znajdą Olę. Mam nadzieję że Mikołajowi również się nic nie stanie. Czekam na wiecej!
    Pozdrawiam
    Paulina

    Ps. Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Ola się znajdzie cała i zdrowa, a no i Mikołajowi się nic nie stanie.
    Pozdrawiam
    Paulina

    Ja również do mnie zapraszam

    OdpowiedzUsuń