Otworzyłam oczy zdezorientowana. Nie w pełni rozumiałam gdzie się znajduję. Powoli podniosłam się na rękach i rozejrzałam dookoła. Leżałam na jakimś starym materacu, w jakimś starym magazynie. Zupełnie nie wiedziałam jak tu się znalazłam. Wstałam ostrożnie i ruszyłam w kierunku drzwi. Niestety były zamknięte.
-Cholera- powiedziałam zdenerwowana. -Myśl Ola, myśl- powtarzałam chodząc w kółko i szukając jakiegoś wyjścia. Z każdą upływającą minutą bałam się coraz bardziej. Przeczesując włosy dłonią wyczułam z tyłu głowy niewielki guz. To dlatego nic nie pamiętam- pomyślałam sobie.
Usłyszałam zbliżające się kroki. Spanikowana próbowałam rozejrzeć się za czymś, czym mogłabym się obronić. Na szczęście znalazłam jakiś kawałek metalowej rury. Stanęłam za drzwiami i czekałam.
Kiedy tylko nieznany mi mężczyzna wszedł do środka nie zastanawiając się uderzyłam go tak, żeby stracił przytomność ale żebym go nie zabiła. Szybko wybiegłam i zaczęłam szukać wyjścia. Byłam już blisko kiedy drugi mężczyzna, o którym nie wiedziałam, złapał mnie i przyłożył jakąś szmatę do ust. To było ostatnie co pamiętam zanim straciłam przytomność.
W tym samym czasie na komendzie...
-Jacek nie widziałeś Oli?- Mikołaj zaczepił dyżurnego.
-Nie myślałem, że skończyliście na dzisiaj.
-Właśnie, miała zaraz przyjść a do tej pory jej nie ma. Zaczynam się martwić.
-Mikołaj to zadzwoń do niej.
-Dzwoniłem ale ma wyłączony telefon.
-To chodź poszukamy jej razem.
Po pół godzinie dalej jej nie znaleźliśmy, w dodatku żaden z policjantów jej nie widział.
-Mikołaj rzeczywiście coś musiało się stać-odezwał się Jacek.- Chodź sprawdzimy jeszcze nagrania z parkingu na komendzie- dodał po chwili.
-Ok.- odpowiedział Mikołaj i razem udali się do dyżurki.
To co zobaczyli na nagraniu, przeraziło ich obydwu. Widzieli jak po odejściu Mikołaja Ola chwilę
jeszcze siedzi w radiowozie. Kiedy z niego wyszła i odwróciła się żeby zamknąć auto ktoś podszedł do niej i uderzył ją w głowę. Następnie wepchnął ją z powrotem do radiowozu i nim po prostu odjechał.
-Nie to niemożliwe- powiedział wstrząśnięty Białach.
-Mikołaj leć szybko do komendanta...
-Cześć - powiedział Mateusz wchodząc do dyżurki.- A co wy macie takie grobowe miny?- zapytał po chwili.
-Ola została porwana- powiedział Jacek a Mikołaj wyszedł z pokoju.
-Żartujesz? Powiedz, że to tylko żart- odparł przerażony Mateusz.
-Niestety, sam zobacz- powiedział i pokazał nagrania z monitoringu.
Mikołaj w tym czasie pobiegł do komendanta.
Wysocki strasznie się zdenerwował. Przecież zagrożone było życie nie tylko życie jego córeczki ale i wnuka. Postawił całą komendę na nogi. Nikt nie mógł uwierzyć, że to się stało na policyjnym parkingu.
*Ola*
Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna. Siedziałam związana i zakneblowana na jakimś starym krześle. Głowa bolała mnie niemiłosiernie.Po jakimś czasie jeden z porywaczy rozwiązał mnie. Przyniósł mi coś do jedzenia i wodę do picia.
-Nawet nie próbuj uciekać. Następnym razem nie będziemy tacy dobrzy. Od razu dostaniesz kulkę w tę swoją śliczną główkę.- powiedział na wstępie i wyszedł zamykając drzwi.
Nie zamierzałam bezczynnie siedzieć. Musiałam mieć jakiś plan. Postanowiłam najpierw coś zjeść. Nie najlepiej myślało mi się z pustym żołądkiem. Kiedy już się posiliłam, wstałam i na spokojnie zaczęłam się rozglądać. Szukałam jakiegoś ukrytego wyjścia. Niestety nic nie znalazłam.
Siadłam więc w kącie i czekałam....
Na komendzie...
-Cholera Mikołaj jak to mogło się stać?- krzyczał Wysocki. Nadal nic nie było wiadomo w sprawie porwania Oli.
-Szefie nie wiem ale znajdziemy ją. Musimy...
Rozmowę przerwał im Jacek.
-Panie komendancie znaleźliśmy nasz radiowóz. Wysłałem tam patrol 006 i grupę antyterrorystów.
-Dobrze. Daj znać jak będzie coś wiadomo.
-Oczywiście- odpowiedział i wyszedł
-Mikołaj proszę jedź tam.
-Dobrze szefie- odparł Białach i pojechał w miejsce znalezionego auta policyjnego.
Miał nadzieję, że Ola odnajdzie się cała i zdrowa. W życiu chyba tak szybko nie jechał jak teraz. Każda minuta ciągnęła się jak godzina. Z każdym przejechanym kilometrem bał się coraz bardziej....
*Ola*
Mijały minuty, godziny a ja ciągle siedziałam i nie wiedziałam co dalej. W pewnym momencie usłyszałam zbliżające się do mnie kroki. Poczułam szarpnięcie. jeden z mężczyzn podniósł mnie.
-Czego chcecie?- zapytałam zdenerwowana.
-My?
-Tak wy. Dlaczego mnie porwaliście? Dla okupu?
Nie odpowiedzieli mi tylko głupio się zaśmiali.
-Co w tym takiego śmiesznego?
-Ty złociutka. My tylko wykonujemy zlecenie. Nasz szef ma inne plany wobec ciebie.
-Chcę z nim rozmawiać- krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.
-Nie szarp się bo będzie bolało- odezwał się ten drugi.
-Nie- wyrwałam się i zaczęłam uciekać.
-Mówiłem ci, że następnym razem dostaniesz kulkę- krzyknął pierwszy z mężczyzn i skierował broń w moją stronę. Padł strzał...
*Mikołaj*
Dojechałem wreszcie na miejsce. Siedziałem w samochodzie i głośno wdychałem powietrze. Nie mogłem uspokoić drżenia rąk. Tak strasznie bałem się wysiąść i tam podejść. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po chwili uspokoiłem trochę rozedrgane nerwy i wysiadłem z auta. Szedłem powolnym krokiem. Widziałem chodzących dookoła techników.Zachowywali się jakoś dziwnie. Spojrzałem na Monikę. Stała, wtulona w Krzyśka i płakała.
-Monika..- zawołałem podchodząc do nich
Odwróciła się i spojrzała na mnie..
-Nie to nieprawda- wyszeptałem i pobiegłem do radiowozu.
-Mikołaj stój- krzyknęła za mną ale nie miałem zamiaru jej słuchać.
Zobaczyłem ją. Siedziała be ruchu w radiowozie.Podszedłem bliżej.
-Ola?- wyszeptałem
Jeden z techników pokręcił przecząco głową.
Nie mogłem w to uwierzyć. Moja Ola i moje dziecko...
Zbliżyłem się do niej. Jej widok był masakryczny. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Ktoś strzelił jej w twarz. Zrobiło mi się niedobrze. Byłem policjantem z ponad 10 stażem i widziałem już wiele ale to? To było ponad moje siły.
-Mikołaj chodź- usłyszałem głos Krzyśka. Wstałem i poszedłem za nim. Nie byłem w stanie teraz się wykłócać.
-Jak to się stało?- zapytałem po chwili.
-Jak przyjechaliśmy to ta kobieta nie żyła.
-Kobieta?
-Mikołaj wiesz jak to działa. Dopóki nie robią sekcji to nie potwierdzą, że to Ola. Tym bardziej, że wiesz co zrobili jej twarzą.
-Krzysiek proszę...- jęknęła Monika. Nie była w stanie o tym myśleć. Jak zobaczyła swoją przyjaciółkę to prawie zemdlała.
-Boże jak my to powiemy Wysockiemu?
-Nie wiem- odpowiedział załamany Mikołaj.
Kilka dni później...
Wysocki jest na zwolnieniu lekarskim. Nie umie pogodzić się ze śmiercią córki. Dzisiaj jednak miał przyjść bo będą wyniki sekcji. Ja staram się jakoś trzymać ale nie wchodzi mi to najlepiej. Chodzę do pracy, żeby nie zwariować. Czekałem właśnie na raport od lekarza sądowego. Wiem, że nie powinienem się tym zajmować ale dopóki nie przeczytam to nie uwierzę w jej śmierć. Snułem się więc zdenerwowany, czekając na te cholerne wyniki.
Cała komenda była pogrążona w żałobie. Nikt się nie uśmiechał, nie żartował. Ola naprawdę była tu lubiana i nikt nie może uwierzyć, że coś takiego mogło ją spotkać.
-Mikołaj mam dla ciebie te wyniki- powiedział Mateusz, podchodząc do niego.
-To dawaj- odpowiedziałem i otworzyłem kopertę. Z każdym przeczytanym zdaniem traciłem nadzieję. Przeczytawszy ostatnie zdanie, kartka wypadła mi z rąk.
-Mikołaj i?
-Badania krwi potwierdzają, że to córka Wysockiego.- odpowiedziałem i usiadłem na krześle.- Boże to jednak ona- wyszeptałem po chwili.
Mateusz podniósł kartę i zaczął ją czytać. Wszystko niby się zgadzało, jedna tylko rzecz nie dawała mu spokoju. Zadzwonił do lekarki sądowej i zaczął ją o coś wypytywać. Po chwili odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
-Mikołaj idziemy do komendanta- powiedział Mateusz.
Zapukaliśmy do jego drzwi.
-Wejść- usłyszeliśmy.
-Panie komendancie mamy wyniki- powiedział spokojnym tonem Mateusz.
-I?- zapytał zdenerwowany Wysocki.
-Badania krwi potwierdzają, że ta kobieta jest z szefem spokrewniona. -powiedział Mikołaj.
-O Boże- wyszeptał Wysocki łapiąc się za serce i siadając w swoim fotelu.
-Posłuchajcie- przerwał im Mateusz- To nie Ola. Z tego co wiem to Ola była w ciąży, prawda?
-No tak trzeci miesiąc- odparł zdezorientowany Mikołaj
-Właśnie, a ta kobieta którą naleźliśmy, nie była w ciąży obecnie ani wcześniej. Wychodzi na to, że Ola gdzieś jednak żyje.
-Jeśli rzeczywiście to nie moja córka, to kim do cholery jest ta zamordowana kobieta? I gdzie jest Ola?
-Nie wiem ale się dowiem- odpowiedział Mikołaj i wyszedł z gabinetu...
Siadłam więc w kącie i czekałam....
Na komendzie...
-Cholera Mikołaj jak to mogło się stać?- krzyczał Wysocki. Nadal nic nie było wiadomo w sprawie porwania Oli.
-Szefie nie wiem ale znajdziemy ją. Musimy...
Rozmowę przerwał im Jacek.
-Panie komendancie znaleźliśmy nasz radiowóz. Wysłałem tam patrol 006 i grupę antyterrorystów.
-Dobrze. Daj znać jak będzie coś wiadomo.
-Oczywiście- odpowiedział i wyszedł
-Mikołaj proszę jedź tam.
-Dobrze szefie- odparł Białach i pojechał w miejsce znalezionego auta policyjnego.
Miał nadzieję, że Ola odnajdzie się cała i zdrowa. W życiu chyba tak szybko nie jechał jak teraz. Każda minuta ciągnęła się jak godzina. Z każdym przejechanym kilometrem bał się coraz bardziej....
*Ola*
Mijały minuty, godziny a ja ciągle siedziałam i nie wiedziałam co dalej. W pewnym momencie usłyszałam zbliżające się do mnie kroki. Poczułam szarpnięcie. jeden z mężczyzn podniósł mnie.
-Czego chcecie?- zapytałam zdenerwowana.
-My?
-Tak wy. Dlaczego mnie porwaliście? Dla okupu?
Nie odpowiedzieli mi tylko głupio się zaśmiali.
-Co w tym takiego śmiesznego?
-Ty złociutka. My tylko wykonujemy zlecenie. Nasz szef ma inne plany wobec ciebie.
-Chcę z nim rozmawiać- krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.
-Nie szarp się bo będzie bolało- odezwał się ten drugi.
-Nie- wyrwałam się i zaczęłam uciekać.
-Mówiłem ci, że następnym razem dostaniesz kulkę- krzyknął pierwszy z mężczyzn i skierował broń w moją stronę. Padł strzał...
*Mikołaj*
Dojechałem wreszcie na miejsce. Siedziałem w samochodzie i głośno wdychałem powietrze. Nie mogłem uspokoić drżenia rąk. Tak strasznie bałem się wysiąść i tam podejść. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Po chwili uspokoiłem trochę rozedrgane nerwy i wysiadłem z auta. Szedłem powolnym krokiem. Widziałem chodzących dookoła techników.Zachowywali się jakoś dziwnie. Spojrzałem na Monikę. Stała, wtulona w Krzyśka i płakała.
-Monika..- zawołałem podchodząc do nich
Odwróciła się i spojrzała na mnie..
-Nie to nieprawda- wyszeptałem i pobiegłem do radiowozu.
-Mikołaj stój- krzyknęła za mną ale nie miałem zamiaru jej słuchać.
Zobaczyłem ją. Siedziała be ruchu w radiowozie.Podszedłem bliżej.
-Ola?- wyszeptałem
Jeden z techników pokręcił przecząco głową.
Nie mogłem w to uwierzyć. Moja Ola i moje dziecko...
Zbliżyłem się do niej. Jej widok był masakryczny. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Ktoś strzelił jej w twarz. Zrobiło mi się niedobrze. Byłem policjantem z ponad 10 stażem i widziałem już wiele ale to? To było ponad moje siły.
-Mikołaj chodź- usłyszałem głos Krzyśka. Wstałem i poszedłem za nim. Nie byłem w stanie teraz się wykłócać.
-Jak to się stało?- zapytałem po chwili.
-Jak przyjechaliśmy to ta kobieta nie żyła.
-Kobieta?
-Mikołaj wiesz jak to działa. Dopóki nie robią sekcji to nie potwierdzą, że to Ola. Tym bardziej, że wiesz co zrobili jej twarzą.
-Krzysiek proszę...- jęknęła Monika. Nie była w stanie o tym myśleć. Jak zobaczyła swoją przyjaciółkę to prawie zemdlała.
-Boże jak my to powiemy Wysockiemu?
-Nie wiem- odpowiedział załamany Mikołaj.
Kilka dni później...
Wysocki jest na zwolnieniu lekarskim. Nie umie pogodzić się ze śmiercią córki. Dzisiaj jednak miał przyjść bo będą wyniki sekcji. Ja staram się jakoś trzymać ale nie wchodzi mi to najlepiej. Chodzę do pracy, żeby nie zwariować. Czekałem właśnie na raport od lekarza sądowego. Wiem, że nie powinienem się tym zajmować ale dopóki nie przeczytam to nie uwierzę w jej śmierć. Snułem się więc zdenerwowany, czekając na te cholerne wyniki.
Cała komenda była pogrążona w żałobie. Nikt się nie uśmiechał, nie żartował. Ola naprawdę była tu lubiana i nikt nie może uwierzyć, że coś takiego mogło ją spotkać.
-Mikołaj mam dla ciebie te wyniki- powiedział Mateusz, podchodząc do niego.
-To dawaj- odpowiedziałem i otworzyłem kopertę. Z każdym przeczytanym zdaniem traciłem nadzieję. Przeczytawszy ostatnie zdanie, kartka wypadła mi z rąk.
-Mikołaj i?
-Badania krwi potwierdzają, że to córka Wysockiego.- odpowiedziałem i usiadłem na krześle.- Boże to jednak ona- wyszeptałem po chwili.
Mateusz podniósł kartę i zaczął ją czytać. Wszystko niby się zgadzało, jedna tylko rzecz nie dawała mu spokoju. Zadzwonił do lekarki sądowej i zaczął ją o coś wypytywać. Po chwili odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
-Mikołaj idziemy do komendanta- powiedział Mateusz.
Zapukaliśmy do jego drzwi.
-Wejść- usłyszeliśmy.
-Panie komendancie mamy wyniki- powiedział spokojnym tonem Mateusz.
-I?- zapytał zdenerwowany Wysocki.
-Badania krwi potwierdzają, że ta kobieta jest z szefem spokrewniona. -powiedział Mikołaj.
-O Boże- wyszeptał Wysocki łapiąc się za serce i siadając w swoim fotelu.
-Posłuchajcie- przerwał im Mateusz- To nie Ola. Z tego co wiem to Ola była w ciąży, prawda?
-No tak trzeci miesiąc- odparł zdezorientowany Mikołaj
-Właśnie, a ta kobieta którą naleźliśmy, nie była w ciąży obecnie ani wcześniej. Wychodzi na to, że Ola gdzieś jednak żyje.
-Jeśli rzeczywiście to nie moja córka, to kim do cholery jest ta zamordowana kobieta? I gdzie jest Ola?
-Nie wiem ale się dowiem- odpowiedział Mikołaj i wyszedł z gabinetu...
Ręce mi się trzęsą, nie mam pojęcia, co tu się dzieje, ledwo pisze ten komentarz. Ty wiesz, jak zbudować napięcie... I nawet jeśli to nie Ola, to jakaś historia tu się musi kryć.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, trzyma w napięciu... Masz talent
Ale mogłabyś nie straszyć czytelników.
Pozdrawiam
Nadia
Eee... to w takim razie cieszę się że skończyłam w tym momencie ten rozdział. Początkowo miał się zakończyć kiedy Mikołaj czytał wyniki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Jeśli to nie Ola, ale ta kobieta jest spokrewniona z Wysockim, to kto to jest do cholery? Ale ręce mi się trzęsą, masakrycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Wszystko okaże się w kolejnym rozdziale. Postaram się go dodać jutro :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i na pewno do Was zajrzę.
Wszystko okaże się w kolejnym rozdziale. Postaram się go dodać jutro :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i na pewno do Was zajrzę.