Dwa tygodnie później...
Dzisiaj wracam wreszcie do pracy.Spojrzałam na zegarek. Było dopiero po piątej. Zastanawiałam się, co robić z tym wolnym czasem. Muszę się czymś zająć, żeby nie zwariować- pomyślałam. Wstałam więc, ubrałam się w sportowy strój, wzięłam ze sobą MP3 i poszłam pobiegać do pobliskiego parku.Na szczęście o tej porze nie było wielu ludzi, więc czułam się swobodnie. Biegłam słuchając ulubionej playlisty i starałam się nie myśleć o wspólnej nocy z Mikołajem. Musiałam jakoś się ogarnąć. Nie chciałam zmieniać partnera w pracy, chociaż wiem, że nic nie będzie tak jak wcześniej. Nasze relacje nie będą takie przyjacielskie i swobodne. Spojrzałam na zegarek. Biegałam już od dobrej godziny. Zaczęłam odczuwać zmęczenie. Chyba czas wracać- pomyślałam. Niestety znów zamyśliłam się na temat Mikołaja, nie zauważając przy okazji wystającego korzenia. Potknęłam się i upadłabym gdyby ktoś nie złapał mnie za rękę. Odwróciłam się, żeby zobaczyć komu mam podziękować.
-Cześć a co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona widokiem bruneta.
-Cześć Olu. Biegam sobie. Od jakiegoś czasu wołałem cię ale nie reagowałaś- powiedział dziwnie smutnym głosem.
-Jacku przepraszam cię ale miałam słuchawki na uszach i po prostu cię nie słyszałam.
-Aha. A już myślałem, że się na mnie obraziłaś.- powiedział uśmiechając się do mnie.
-Za twoje żarty? Nie, nie obrażam się za takie coś.
W tym momencie Jacek popatrzył na mnie z powagą.
-A może ja wcale nie żartowałem?- powiedział.
Nie wiedziałam co mam o tym myśleć a już na pewno nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Stałam tam milcząc i gapiąc się z niedowierzaniem na kolegę.
-Widzę, że ci słów zabrakło.- zaśmiał się.
-Oj tam- powiedziałam i machnęłam ręką.
-A tak w ogóle to co się stało, że o tak wczesnej porze biegasz? I to tak jakby cię sam diabeł gonił? Nie mogłem cię dogonić.
-Nie mogłam spać, postanowiłam więc sobie pobiegać. Eee.. ale tak szybko to znowu ja nie biegłam. Chyba to ty jesteś taki wolny- zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne- odpowiedział
-No dobrze ja uciekam bo muszę jeszcze zebrać się do pracy.
-No to do zobaczenia na komendzie- odrzekł Jacek i pobiegł w przeciwną stronę.
Wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic. Wystroiłam się w sukienkę i zrobiłam delikatny makijaż . Usta pociągnęłam moją ulubioną szminką. Chciałam pokazać Mikołajowi, że nie zamierzam tylko płakać i latać za nim. Nie, to nie, bez łaski. Niech wie, co stracił.
-Kogo ja oszukuję. Przecież nadal kocham tego idiotę- powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
Zamierzałam się przebrać w dżinsy i zwykły T-shirt ale stwierdziłam, że nie mam już na to czasu. Trudno- pomyślałam i wyszłam z mieszkania.
Na komendzie...
Zamykałam właśnie samochód, gdy usłyszałam przeciągły gwizd... Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Jacka.
-Ola jak ty pięknie dzisiaj wyglądasz- zawołał. Zarumieniłam się słysząc jego komplement.
-Jacek nie żartuj sobie ze mnie- powiedziałam speszona.
-Ależ pani posterunkowa, ja jestem całkiem poważny. Naprawdę ślicznie dzisiaj wyglądasz. Szkoda, że musisz założyć mundur...
Nic nie odpowiedziałam, tylko wyminęłam go i poszłam w stronę komendy.
-Ola poczekaj- zawołał i złapał mnie a rękę.
-Jacek co ty robisz?- zapytałam, próbując się wyrwać.
-Nie złość się już na mnie. Chciałbym z tobą porozmawiać- powiedział puszczając moją rękę.
-O czym?
-Mam dwa bilety do teatru. Chciałbym cię zapytać czy poszłabyś na przedstawienie razem ze mną?
-Zaskoczyłeś mnie Jacku. Mogę się zastanowić?
-Spokojnie nie oczekuję, że mi już odpowiesz- odparł i uśmiechnął się do mnie.
-Chodź idziemy bo się zaraz spóźnimy- powiedziałam i poszliśmy razem w stronę budynku.
Nie wiedziałam, że całą tą sytuację obserwował Mikołaj.
Powoli żałowałam, że założyłam dzisiaj tą sukienkę. Idąc korytarzem czułam na sobie spojrzenia kolegów pracy. Wcale nie ukrywali, że się na mnie gapią. Chciałam się jak najszybciej przebrać w mundur.
Wchodząc przebrana do pokoju zobaczyłam siedzącego przy biurku Mikołaja. Spojrzał na mnie. Wiedziałam, że chce coś powiedzieć.Nie odrywając od niego wzroku usiadłam naprzeciwko i czekałam.
-Przepraszam- powiedział smutnym głosem.
-Za co? Przecież nie byłeś do końca świadom co robisz- powiedziałam, starając się nie płakać.
-Ola to nie tak. Ja....- zaczął mówić ale w tym momencie ktoś nam przerwał.
-Wysocka, Białach a wam to się specjalne zaproszenie na odprawę należy?- krzyknął zdenerwowany komendant.
-Przepraszamy- powiedzieliśmy jednocześnie i poszliśmy z nim na odprawę.
Wsiedliśmy do radiowozu i pojechaliśmy w swój rejon.
-Ola możemy o tym porozmawiać?- zapytał mnie Mikołaj.
-Mikołaj ja nie wiem co chcesz mi jeszcze powiedzieć? Myślałam, że ostatnio wszystko mi już wyjaśniłeś.- odparłam.
-Chciałbym ci coś ważnego powiedzieć.
-Dobrze ale nie teraz. Po pracy spotkajmy się u mnie.
-No to jesteśmy umówieni.- powiedział już weselszym głosem.
-00 dla 05- usłyszeliśmy wezwanie dyżurnego.
-05 zgłaszam się- odparłam
-Jedźcie na Kalinową 32. Dostaliśmy zgłoszenie bójki.
-Dobra już jedziemy- odparł Mikołaj
Dojeżdżając obaczyliśmy dwóch panów okładających się nawzajem pięściami. Byli już nieźle zmasakrowani. Wyskoczyliśmy szybko z radiowozu i rozdzieliliśmy ich.
-Panowie uspokójcie się - krzyknęłam, kiedy zaczęli się nam wyrywać.
-Aspirant Mikołaj Białach a to posterunkowa Aleksandra Wysocka.- przedstawił nas Mikołaj.
-Proszę dokumenty- dodałam. Panowie niechętnie ale podali nam swoje dowody osobiste.
-Nataniel Dębski i Artur Szyszka- przeczytał Mikołaj.- Ola sprawdź ich.
Odeszłam na bok i połączyłam się z dyżurnym. Panowie nie byli karalni. Przekazałam to partnerowi.
W tym czasie Mikołaj próbował dowiedzieć się czemu się pobili. Niestety, panowie nie chcieli udzielić nam na to pytanie odpowiedzi tylko znowu zaczęli się szarpać. O mały włos a mnie też by się oberwało. Wkurzony całą tą sytuacją Mikołaj zakuł ich w kajdanki i zadzwonił po kolegów, żeby zabrali ich na komendę. Mieliśmy jechać za nimi ale dostaliśmy zgłoszenie leżaka na w parku na ul. Czarnieckiego. Okazało się, że to nie był żaden bezdomny. Pan Kacper Matuszyński, bo tak nazywał się ten mężczyzna, po prostu zabalował na wieczorze kawalerskim. Przeprosił nas za cała tę sytuację i zadzwonił po kolegę, żeby go z tego parku odebrał.
Postanowiliśmy wrócić na komendę i przesłuchać tych dwóch od bójki.
Po godzinie w areszcie panowie się uspokoili i przyznali, że pobili się o kobietę. Pani Natalia spotykała się z mini obydwoma jednocześnie. Spisaliśmy zeznania a sprawę przekazaliśmy dyżurnemu.
-Ola może zrobimy sobie przerwę?- zapytał mnie Mikołaj.
-Ok. Zgłoś to Jackowi a ja skoczę jeszcze do toalety- powiedziałam,
-Będę czekał na ciebie w bufecie- krzyknął a mną i poszedł do dyżurnego.
Weszłam szybko do łazienki. Źle się poczułam. Spojrzałam na swoją bladą twarz. Zrobiło mi się słabo, więc usiadłam na podłodze i oparłam głowę o zimne kafelki na ścianie. Do łazienki weszła Emilka.
-Ola co się dzieje?- zapytała mnie zmartwiona.
-Nic takiego, zrobiło mi się trochę słabo- odpowiedziałam i wzięłam głębszy oddech.
-Ola poczekaj wezwę pomoc.
-Nie naprawdę nie trzeba- odpowiedziałam.- Już mi lepiej- dodałam słabym głosem.
-Nie wygląda mi na to- odrzekła Emilka i wyszła z łazienki. Wróciła za chwilę z Jackiem.
-Ola co ci jest? Mam wezwać karetkę?- zapytał zmartwiony.
-Nie, nic mi nie jest.- odpowiedziałam i próbowałam wstać. Niestety znów zrobiło mi się słabo i przewróciłabym się gdyby Jacek mnie nie złapał.
-Znów dzisiaj mnie ratujesz -powiedziałam słabym głosem i zemdlałam.
Obudziłam się leżąc na szpitalnym łóżku. Byłam trochę zła na
Jacka za to, że wezwał pogotowie. Próbowałam wstać ale ponownie zakręciło mi się w głowie.
-Co pani robi? Nie wolno pani wstawać.- powiedział lekarz chroniąc mnie przed upadkiem.
-Przepraszam- powiedziałam zawstydzona.
-Niech mi pani powie to pierwszy raz czy wcześniej były już takie zawroty głowy?
- To jest pierwszy raz kiedy zemdlałam, chociaż od kilku dni czułam lekkie zawroty głowy. Poza tym od jakiegoś czasu mam mdłości i jestem osłabiona. Ale myślałam, że to jakieś powikłania po grypie.
-Pani Olu pobierzemy teraz krew i poczekamy na wyniki a w tym czasie dostanie pani kroplówkę na wzmocnienie- powiedział i przekazał zalecenia pielęgniarce. Niedługo potem do mojego łóżka podeszli Jacek z Mikołajem.
-Ola ale nas wystraszyłaś- powiedział zdenerwowany Mikołaj.
-Przepraszam ale sama nie wiem co się stało- odparłam.
-A co powiedział lekarz?- zapytał mnie Jacek.
-Nic konkretnego. Czeka na wyniki badań. A wy nie wracacie do pracy?
-Komendant dał mi wolne do końca dnia- powiedział Mikołaj i usiadł obok mnie.
-Czego ja nie mogę powiedzieć- odparł Jacek- Muszę już wracać na komendę- dodał, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Byłam zdziwiona jego zachowaniem ale nic się na ten temat nie odezwałam. Mikołaj popatrzył na mnie dziwnym wzorkiem. O matko czyżby był zazdrosny?- pomyślałam sobie.
-Ola wiem, że to nie najlepszy moment ale chcę z tobą porozmawiać o tamtej nocy.
-Mikołaj mieliśmy do tego nie wracać.
-Wiem ale chciałbym ci powiedzieć, że tego nie żałuję i...
W tym momencie na salę wszedł lekarz i podszedł do mnie.
-Pani Olu mam wyniki badań- powiedział do mnie.- Mógłby pan zostawić nas samych?- zwrócił się do Mikołaja. Ten popatrzył na mnie i wyszedł z sali.
-Pani Olu niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości.
-Niech pan powie panie doktorze. Chcę mieć to z głowy.- powiedziałam zdenerwowana. W moich oczach można było zobaczyć strach.
-Po pierwsze jest pani w ciąży..
-W ciąży?- byłam w totalnym szoku. Tego nie podejrzewałam. Zastanawiałam się jak ja sobie poradzę i czy mam powiedzieć o tym Mikołajowi. Wtedy do głowy przyszła mi niepokojąca myśl.
-Ale to nie dlatego tak źle się czuję, prawda?- zapytałam zdenerwowana
-Niestety podejrzewamy u pani białaczkę- powiedział a mnie w tym momencie zawalił się cały świat...
Białaczka i ciąża? Zabić, udusić czy Cię pochować żywcem? Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl następnego opowiadania ;D Kiedy kolejne?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Proszę się nie denerwować :-). ... kolejne opowiadanie już jutro. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZatlukę cię!!!! Czekam na jest!
OdpowiedzUsuńPs next
Usuń