środa, 23 września 2015

Powrót do pracy, wątpliwości...

Ten sam błąd. Jak idiotka zaufałam mu a on znowu zostawił mnie samą- wyrzucałam sobie swoją naiwność. Leżałam w łóżku wpatrując się w nieistniejący punkt na ścianie. Obok mnie puste miejsce. Tylko jego zapach na poduszce świadczył o wspólnie spędzonej nocy. Tym razem nie będzie wybaczenia. Nie załamię się znowu. Złość na Mikołaja dodała mi sił. Postanowiłam walczyć o tą małą istotkę.
-Kochanie zrobię wszystko, żeby cię nie stracić. Jesteś sensem mojego istnienia- powiedziałam, trzymając delikatnie rękę na brzuchu. Po chwili wstałam i wyszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Tam czekała na mnie niespodzianka. Stół nakryty, śniadanie przygotowane, piękne kwiaty w wazonie.
-Jednak nie zapomniał o mnie- zaśmiałam się. Zobaczyłam leżącą na stole kartkę.:
"Kochanie, musiałem wyjść do pracy.
Przepraszam, że cię nie obudziłem ale tak słodko spałaś.
Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Kocham cię. Mikołaj"
Uśmiech powrócił na mą bladą twarz. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam na spacer. Szłam alejką w parku podziwiając naturę. Zieleń drzew działała na mnie uspokajająco. Wiedziałam, że wieczorem czeka  mnie trudna rozmowa z Mikołajem. Bałam się jego reakcji na wiadomość o dziecku. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Dzwonił lekarz ze szpitala. Nie zjawiłam się wczoraj na badaniach. Po prostu zapomniałam. Cały dzień spędziłam z Mikołajem w moim mieszkaniu. Umówiłam się z lekarzem za godzinę.
Wyszłam ze szpitala  i skierowałam się do najbliższego spożywczaka. Postanowiłam zrobić romantyczną kolację bo jest co świętować. Wróciłam szybko do mieszkania i zaczęłam szykować niespodziankę.
-Mikołaj o której przyjedziesz?- zadzwoniłam do mężczyzny.
-Ola może być o 20:00?
-Ok. Będę czekać. Pa- odpowiedziałam zadowolona i rozłączyłam się szybko.
Wszystko było już gotowe gdy na zegarze wybiła dwudziesta. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Cześć, wejdź proszę- powiedziałam do Mikołaja.
-Cześć Ola. Pięknie wyglądasz- odparł patrząc na mnie. Właściwie rozbierając mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego.
-Chodź, zrobiłam nam kolację.
-Ola sam bym zrobił. Ty powinnaś odpoczywać.
-Nie przesadzaj- powiedziałam i pociągnęłam go w stronę salonu.
Po kolacji usiedliśmy wygodnie na kanapie. Mikołaj  lampką wina a ja z sokiem.
-Ola uwielbiam twoją kuchnię. Kolacja była przepyszna.
-Oj tam, takie zwykłe danie. Nic szczególnego.- machnęłam ręką.
Nastała cisza. Żadne  nas nie wiedziało co ma powiedzieć. W końcu odezwałam się pierwsza.
-Mikołaj powinniśmy porozmawiać. Chciałabym ci coś powiedzieć..- zaczęłam zdenerwowana.
-Wiem Ola.Wybacz mi, że zostawiłem cię wtedy w szpitalu ale myślałem, że spotykasz się  Jackiem. Nawet nie wiesz jaki byłem zazdrosny. Po tej całej akcji z Wasylem uświadomiłem sobie, że jesteś kimś więcej ni tylko przyjaciółką. Nie żałowałem tamtej, wspólnie spędzonej nocy. Nie potrafiłem ci tylko o tym powiedzieć.
-Mikołaj nie wiedziałam. Myślałam, że żałujesz. Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
Mikołaj podszedł i  przyciągnął mnie do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy i  pocałował delikatnie.
-Kocham cię Olu- powiedział po chwili.
-Ja ciebie też- wyszeptałam i odsunęłam się od niego.
-Ola coś się stało?
-Mikołaj muszę ci coś powiedzieć..- zaczęłam ale nie dane było mi dokończyć. Zadzwonił telefon Mikołaja, przerywając tym samym naszą rozmowę.
-Odbierz- westchnęłam i wyszłam do kuchni. Chciałam się napić wody. Kiedy wróciłam do salonu, Mikołaj siedział z twarzą ukrytą między rękami.
-Mikołaj co się stało?
-Ola muszę już lecieć. Dzwoniła Dominika, że Kamila nów wróciła do domu pijana. Ja naprawdę już nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić.
Nic nie odpowiedziałam, tylko przytuliłam się do niego.
-Zobaczysz jeszcze się ułoży. Kamila powinna trafić na odwyk. Sam jej nie pomożesz- dodałam po chwili.
-Chyba masz rację. Ola ale ty chyba chciałaś coś mi powiedzieć- odparł.
-Już nie ważne. Porozmawiamy później. Jedź teraz do dziewczynek. Potrzebują cię.
-Do jutra. Pa- powiedział i wyszedł.

Dwa tygodnie później...

Po chorobie ani śladu a z dzieckiem wszystko w porządku. Dzisiaj wracam do pracy. Nikt nie wie jeszcze o mojej ciąży. Nawet nie powiedziałam o tym Mikołajowi. Ma teraz za dużo na głowie. Przynajmniej tak się przed sobą usprawiedliwiam.
-Dzień dobry córeczko- usłyszałam wchodząc na komendę.
-Cześć tato-odpowiedziałam.
-A co ty tu robisz? Czemu nie odpoczywasz w domu?
-Tato, przestań. Wracam dzisiaj do pracy. Proszę tu jest zaświadczenie od mojego lekarza.- odparłam i podałam mu świstek papieru.
-Ola może jeszcze weźmiesz sobie trochę wolnego?
-Tato nie zaczynaj- odpowiedziałam i poszłam przebrać się w mundur.
Idąc korytarzem wszyscy się ze mną witali. Nawet Emilka była dzisiaj jakaś miła w stosunku do mnie. Usiadłam przed biurkiem, czekając na Mikołaja. Wiedziałam, że się zdziwi na mój widok. Nie powiedziałam mu o tym, że wracam już do pracy. Poza tym nie widzieliśmy się przez te dwa tygodnie. Mikołaj zajmował się dziewczynkami a Kamila była w ośrodku leczącym uzależnienia. Moje rozmyślenia przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi.
-Ola a co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony Mikołaj.
-Czekam na ciebie panie aspirancie. Późno już, więc biegnij się szybko przebrać. Nie chcemy się chyba spóźnić na odprawę?- powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Pogadamy sobie później- odpowiedział i wyszedł.
Po odprawie udaliśmy się na patrol. Jeździliśmy po swoim terenie. Nic się na razie nie działo. Żadnych zgłoszeń nie było. Na ulicach spokojnie.
-Ola możemy wreszcie porozmawiać?
-No możemy- westchnęłam. Wiedziałam, że jak Mikołaj się na coś uprze to nie popuści.
-Czemu nie mówiłaś, że wracasz? Nie powinnaś jeszcze odpoczywać?
-Ty też? Ojciec też próbował mnie przekonać, żebym jeszcze "po odpoczywała" sobie. A może on z tobą o tym rozmawiał?
-Nie skądże. Z drugiej strony nie dziwię mu się. Ja też się o ciebie martwię.
-Mikołaj! Wiedziałam, że z nim rozmawiałeś. Zrozumcie jestem już zdrowa. Lekarz wypisał mi zaświadczenie więc dajcie już spokój z tą nadopiekuńczością.- powiedziałam zła i odwróciłam głowę w drugą stronę. Przecież nie mam 15 lat. Dorosła jestem- pomyślałam sobie.
-Ola nie gniewaj się już. Nie chciałem cię urazić.
-No dobrze ale żadnych komentarzy na ten temat nie chcę słyszeć
-Ok.
-00 dla 05- usłyszeliśmy- Jedźcie na Karminową 23 do państwa Kowalskich. Sąsiadka zgłosiła awanturę rodzinną.
-Ok. Przyjęłam- odpowiedziałam. Przed blokiem czekała na nas pani Alicja. To ona dzwoniła do nas.
-Aspirant Mikołaj Białach i Posterunkowa Aleksandra Wysocka- przedstawiliśmy się.
-Alicja Mokradło. To ja do państwa dzwoniłam. U Kowalskich kolejny raz wybuchła jakaś awantura. Słuchać się tego już nie da.
-Dobrze, niech nam pani wskaże mieszkanie- poprosiłam panią Alicję.
-Nr 74, do końca korytarza prosto a potem w lewo.
-Dziękujemy- odpowiedział Mikołaj i poszliśmy we wskazane miejsce. Nie było trudno trafić. Krzyki słychać było już na korytarzu. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył nam mężczyzna.
-Czego chcecie do chu**?- zapytał chamsko.
-Milej proszę- odpowiedziałam.
-Aspirant Mikołaj Białach i Posterunkowa Aleksandra Wysocka- przedstawił nas Mikołaj.
-Przyszliśmy bo dostaliśmy zgłoszenie awantury rodzinnej. Możemy wejść?- zapytałam.
-Nie. Żadnej awantury nie ma. Trochę pokłóciliśmy się z żoną.
-Trochę?- zapytałam z powątpiewaniem.- Możemy wejść? Chciałabym porozmawiać z pańską żoną.
-Nie ma kur** takiej opcji -krzyknął zdenerwowany mężczyzna i popchnął mnie na ścianę. Poczułam ból . Mikołaj szybko zareagował. Złapał mężczyznę i wykręcił mu do tyłu ręce. Zakuł go i zaprowadził do radiowozu. Ja w tym czasie weszłam do mieszkania w poszukiwaniu żony naszego aresztowanego. Znalazłam ją na podłodze całą we krwi. Podbiegłam do niej i sprawdziłam puls. Na szczęście żyła ale jej stan był naprawdę ciężki.
-00 dla 05
-00 zgłaszam się
-Jacku wezwij mi natychmiast karetkę. Mamy tu bardzo poważnie pobitą kobietę. Tylko niech się pospieszą- powiedziałam.
-Będą za trzy minuty - usłyszałam po chwili.
-Ola nic ci nie jest?- wpadł po chwili Mikołaj.
-Nie ale z tą kobietą jest źle.
Po chwili przyjechali ratownicy.  Zabrali ją do szpitala. My pojechaliśmy za nimi.
Na nieszczęście po drodze spotkaliśmy mojego lekarza
-Ola a co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony widząc mnie na korytarzu.
-Nic przyjechaliśmy za pobitą kobietą. Chcieliśmy zapytać się o jej stan- odpowiedziałam.
-Czyli ta krew to nie twoja?- zapytał. Spojrzałam na siebie. Teraz rozumiałam jego obawy.  Mundur miałam poplamiony krwią, tak samo było z moimi rękami.
-Nie nie moja.
-Panie doktorze ale mógłby pan obejrzeć jej policzek?- odezwał się Mikołaj po chwili.
-Nie ma sprawy. Chodźmy do zabiegowego- powiedział a my poszliśmy za nim.
Po opatrzeniu rany, postanowiliśmy wrócić na komendę. W końcu musiałam się przebrać, żeby nie straszyć.  Za nim jednak wyszliśmy usłyszałam lekarza:
-Ola pamiętaj, że teraz musisz szczególnie na siebie uważać. Przypominam ci o tym, bo wiedzę że zapominasz.
-Dobrze, będę pamiętać- odpowiedziałam i szybko wyszłam, żeby przypadkiem doktor Wójcik się nie wygadał.
-Ola o co chodziło lekarzowi?- zapytał podejrzliwie Mikołaj.
-O nic- odpowiedziałam i wsiadłam szybko do radiowozu.
-Ola?
-No dobrze. Wyniki mam już dobre ale nie powinnam się za bardzo denerwować i tak w ogóle.
-Aha- odpowiedział i ruszył w stronę komendy.
Wchodząc do budynku czułam jak każdy się na mnie gapi.
-Ola wszystko w porządku?- słyszałam co chwilę głos kolegów.
-Tak- odpowiadałam za każdym razem. Na moje nieszczęście po drodze spotkałam również ojca
-Ola córciu co ci się stało?
-Nic tato- odpowiedziałam spokojnie.
-O Boże ale to trzeba wezwać karetkę. Mikołaj leć do dyżurnego- krzyknął Wysocki.
-Tato nie ma potrzeby. To nie jest moja krew.  Poza tym mam tylko ranę na policzku ale została już opatrzona w szpitalu.
-Ola od jutra idziesz za biurko. To zbyt niebezpieczna praca dla ciebie.- powiedział zdecydowany.
-Nie ma mowy. Poza tym spieszę się- powiedziałam ze złością i ominęłam komendanta.
-Ola, żeby to się nie skończyło, że ciebie w ogóle nie będzie w policji.
-Nie zrobisz mi tego. 
-Nie?
-Jak to zrobisz to o mnie zapomnij- powiedziałam cicho i odeszłam. Nie chciałam robić w pracy widowiska.
Wychodząc z łazienki zobaczyłam Mikołaja rozmawiającego z Emilką. Poczułam, że zazdrość bierze górę nad rozsądkiem. Nie chcąc zrobić z siebie idiotki poszłam w drugą stronę. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam jak Mikołaj ją obejmuje. Weszłam do naszego pokoju i usiadłam przed biurkiem. Próbowałam się uspokoić i nie myśleć o tym co zobaczyłam. Przecież między nimi nic nie ma.- powtarzałam sobie. Ale czy na pewno?.......



4 komentarze:

  1. Przepraszam, że dodałam opowiadanie dopiero dzisiaj ale naprawdę nie wyrobiłam się wcześniej. Następne postaram się dodać jak najszybciej.
    Pozdrawiam wszystkich :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka. Rozdział super! Ale pomimo tego mam ochotę cię udusić! Ona ma mu powiedzieć że jest w ciąży w kolejnym rozdziale! Zrozumiano czy mam powtórzyć?! On ma nie być z Emilką i to wszystko on ma Olce wyjaśnić.. zze z nią się obsciskiwal..
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko święta! Mikołaj i Emilka? Nie zgadzam się z tym, niech teraz Pan aspirant się wytłumaczy z tego przytulania. Czemu Ola jeszcze mu nie powiedziała o ciąży, czemu to ukrywa? Udusić Cię??? :)
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że będzie dobrze, a Emilia i Mikołaj na pewno nic nie kombinują! A na pewno Mikołaj.
    Czekam na następny rozdział <3
    Nadia

    OdpowiedzUsuń