Siedziałam przy biurku i czekałam na Mikołaja. Nadal rozmyślałam nad tym co przed chwilą zobaczyłam. Po chwili do pokoju zamiast mojego partnera wszedł dyżurny.
-Ola możemy porozmawiać?
-Słucham cię Jacku.
-Mam do ciebie sprawę. Możemy umówić się po pracy w barze niedaleko komendy?
-Nie moglibyśmy przełożyć tego na jutro?- zapytałam.
-Wolałbym dzisiaj jeśli możesz.
-No dobrze to widzimy się po pracy. Idę poszukać Mikołaja bo musimy już wracać na patrol- powiedziałam i wyszłam na korytarz. Byłam ciekawa o czym Jacek chce ze mną porozmawiać.
Po drodze spotkałam szczęśliwą Emilkę. Zaczęłam wątpić, że między mną a Mikołajem wszystko się ułoży.
-Ola, Mikołaj prosił ci przekazać, że czeka na ciebie na dole- usłyszałam panią sierżant.
-Dzięki- powiedziałam krótko. Schodząc na dół zobaczyłam Mikołaja rozmawiającego z moim ojcem. Ominęłam bez słowa obydwóch mężczyzn i wyszłam przed budynek. Z jednej strony byłam wściekła a z drugiej miałam ochotę zalać się łzami. Co te hormony ze mną robią?- pomyślałam sobie.
-Ola coś się stało?- zapytał niczego nie świadomy Mikołaj.
-Nie nic- powiedziałam oschłym tonem i wsiadłam do radiowozu.
Do końca służby praktycznie nie odzywałam się do niego. Po pracy poszłam się szybko przebrać, bo przypomniałam sobie, że jestem umówiona z Jackiem.
-Ola spieszysz się gdzieś?- zapytał mnie Mikołaj.
-A dlaczego pytasz?
-Tak tylko.
-To co idziemy do mnie?- zapytałam ciekawa jego odpowiedzi.
-Wiesz, dzisiaj jestem już umówiony ale jutro czemu nie.
-Z kim?
-Z kolegą a czemu pytasz?
-Tak tylko- powtórzyłam jego wcześniejsze słowa.
-To ja idę, żeby się nie spóźnić. Do jutra kochanie. Pa- odparł i po krótkim pocałunku wyszedł.
Zabrałam torebkę i wyszłam przed komendę. Tam czekał na mnie Jacek.
-Idziemy?- zapytałam. Poszliśmy w stronę pobliskiego baru.
W barze...
Usiedliśmy w najcichszym miejscu. Ja zamówiłam sok porzeczkowy a Jacek piwo.
-Słucham. Chciałeś o czymś porozmawiać?- spytałam przerywając niezręczną ciszę.
-Ola co jest między tobą i Mikołajem?
-To o tym chciałeś pogadać? To co jest między nami to nasza sprawa.
-Ola nie denerwuj się. Ja pytam bo chciałbym spotykać się z tobą i to bardzo -powiedział a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Jacek wybacz ale ja kocham Mikołaja i to się nie zmieni. Możemy być tylko przyjaciółmi - odpowiedziałam po chwili. Widziałam, że zrobiło mu się przykro i złamałam mu tym serce. Nie mogłam go jednak oszukiwać.
-Dobrze, będę się musiał się z tym pogodzić. To co przyjaciele?- powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Tak przyjaciele- powiedziałam z uśmiechem i podałam mu swoją dłoń.
Uśmiech zamarł mi na twarzy, kiedy zobaczyłam Mikołaja. Siedział w towarzystwie Emilki. Nie wiele myśląc wstałam i podeszłam do nich.
-A więc to jest ten twój kolega?- zapytałam wściekła. Zobaczyłam jak Mikołaj odwraca się w moją stronę ze zdziwieniem na twarzy.
-Ola a co ty tutaj robisz?
-Tyle masz mi do powiedzenia? Co ty tutaj robisz?
-Ola to nie tak- zaczął się tłumaczyć.
-A jak? Mówiłeś, że umówiłeś się z kolegą a widzę cię z Emilką. Okłamałeś mnie, tylko nie wiem czemu. Przecież nie zabroniłabym ci się z nią widywać.
-Ola nie denerwuj się- powiedziała do mnie Emilka.- Mikołaj chciał mi podziękować za pomoc przy córkach.
-Co?- wykrzyczałam zdumiona.- Teraz wiem dlaczego odrzucałeś moją pomoc. Już ją miałeś od Emilii.
-Ola nie chciałem, żebyś się przemęczała. Poza tym co ty tu robisz z Jackiem? Podobno jesteście tylko kolegami? A może się mylę?- pytał podejrzliwie.
-Nie muszę ci się tłumaczyć- krzyknęłam i nie panując nad sobą spoliczkowałam go.
Wybiegłam szybko z baru i zadzwoniłam po taksówkę. Miała być za kilka minut. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Jacka.
-Ola wszystko w porządku?
-Nie ale nie martw się dam sobie radę. Zaraz powinna być moja taksówka.
-Ola przykro mi, że tak wyszło. Ja nigdy bym cię tak nie skrzywdził. Poza tym świata bym poza tobą nie widział. Mikołaj nie jest ciebie wart- powiedział i przyciągną mnie do siebie.
-Jacek co ty robisz?- zdążyłam tylko zapytać. Poczułam jego usta na moich. Próbowałam go odepchnąć ale obejmował mnie mocno.
-Puść mnie- krzyknęłam głośno. W tym momencie ktoś oderwał go ode mnie. To był Mikołaj. Wciekły krzyczał coś do Jacka a po chwili uderzył go pięścią w twarz. Ten nie wiele myśląc oddał mu. Zaczęli się bić.
-Uspokójcie się -wykrzyczałam. Nie słuchali mnie wcale. Zobaczyłam wybiegającą z baru Emilkę.
-Pomóż mi bo się pozabijają- krzyknęłam do niej. Obie dałyśmy radę ich rozdzielić. Podeszłam do Jacka. Miał prawdopodobnie złamany nos.
-Dlaczego mi to zrobiłeś? Tak zachowuje się przyjaciel?- zapytałam z łzami w oczach.
-Ola przepraszam - powiedziała skruszony. Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do Mikołaja.
-A ty masz mi coś do powiedzenia?
-Jak zobaczyłem, że cię całuje to ogarnęła mnie furia. Zresztą jak miałem zareagować jak zobaczyłem cię w jego ramionach. A może ty chciałaś tego? co?
-Jesteś idiotą Mikołaj- wykrzyczałam. -Kochałam tylko ciebie. A tak przy okazji od dwóch tygodni próbuję ci powiedzieć, że jestem z tobą w ciąży. Jakbyś miał dla mnie czas to byś zauważył.
Zobaczyłam, że cała trójka jest zszokowana moimi słowami. Na szczęście podjechała moja taksówka. Wsiadłam więc szybko i podałam adres mojego ojca. Musiałam z nim poważnie porozmawiać.
Stałam przed drzwiami i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Zadzwoniłam jeszcze raz.
-Już idę- usłyszałam ojca.
-Córeczko a co ty tu robisz?
-Tato możemy porozmawiać?
- Ależ oczywiście- powiedział i zaprowadził mnie do kuchni.
-Tato mogę wziąć tydzień urlopu?- zapytałam go.
-A coś się stało?
-Muszę przemyśleć parę spraw.
-No dobrze.
-Jest jeszcze jedna sprawa. Jestem w ciąży- powiedziałam i czekałam na jego reakcję.
Widziałam, że był mega zaskoczony. Nie był w stanie nic powiedzieć. Ciszę przerwał kobiecy głos
-Kochanie gdzie jesteś? Obudziłam się a ciebie nie było obok- powiedziała kobieta wchodząc do kuchni. Na mój widok zamilkła. Widziałam, że nie wiedziała jak ma się w tej sytuacji zachować. Odezwałam się po chwili.
-To wy jesteście razem?
-Córeczko to nie tak jak myślisz..- zaczął tłumaczyć się mój tato.
-Ale tato ja się cieszę, że kogoś masz, tylko trochę się zdziwiłam. Przecież wy z ciocią Agnieszką zawsze się kłóciliście.
-Nadal się kłócimy. Tylko inaczej się godzimy- zaśmiała się siostra mojej mamy.
-Co cię sprowadza do nas?- zapytała mnie ciocia.
-Ola jest w ciąży- uprzedził mnie ojciec.
-To wspaniale. Kochanie zostaniesz dziadkiem.
-Tak a kim jest ojciec dziecka?- zapytał mnie.
-Nie chcę teraz o tym mówić. Muszę się spakować i gdzieś wyjechać na ten tydzień.
-Kochanie to jedź do mnie do Gdańska. Masz tu klucze. Odpoczniesz sobie. Teraz musisz dbać o to maleństwo. Na rozmowy jeszcze przyjdzie czas- powiedziała ciocia patrząc na mojego ojca.
-Dziękuję ci ciociu- powiedziałam i przytuliłam się do niej.- To ja uciekam do siebie. Nie będę wam przeszkadzać.
-Kochanie nawet tak nie mów.
-Dziękuję ale naprawdę muszę już uciekać. Mam do was jeszcze jedną prośbę. Nie mówcie nikomu gdzie pojechałam.
-Dobrze obiecujemy, że zostanie to naszą małą tajemnicą. Trzymaj się kochanie- odparła ciocia i uściskała mnie mocno.
Pożegnałam się z tatą i obiecałam mu, że będę na siebie uważać. Dojeżdżając pod mój blok zauważyłam samochód Mikołaja. Nie chcąc z nim rozmawiać postanowiłam poczekać aż pojedzie do siebie. Po kilku minutach zauważyłam jak odjeżdża. Poszłam do swojego mieszkania, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam taksówką na dworzec. Starałam się nie myśleć o dzisiejszym dniu.
Cieszyłam się, kiedy nadjechał mój pociąg. Siedziałam teraz w przedziale i z każdym kilometrem czułam się coraz spokojniejsza.
-Prawie na miejscu- pomyślałam, wysiadając po kilku godzinach z pociągu. Pojechałam na znany mi z dzieciństwa adres siostry mojej mamy. Lubiłam ciocię Agnieszkę chociaż zawsze była trochę szalona. Wakacje spędzane u niej w domu zawsze były wesołe i udane.
Weszłam do domu i od razu poczułam ten zapach. Zapach ciastek cynamonowych, moich ulubionych.
Następnego dnia...
Siedziałam na terasie jedząc śniadanie i podziwiając widoki. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. Znowu Mikołaj. Odrzuciłam połączenie, nie chcąc z nim rozmawiać. Najpierw musiałam sobie wszystko przemyśleć. Nadal go kochałam ale zbyt wiele razy zawiódł moje zaufanie. Wiedziałam tylko, że teraz najważniejsze jest moje dziecko. Postanowiłam ten tydzień poświęcić na relaks i odpoczynek.
Szłam boso po plaży i starałam się nie myśleć o tym co czeka mnie po powrocie. Chciałam cieszyć się chwilą. Usiadłam na piasku i patrzyłam przed siebie , daleko w morze. Siedziałam tak sobie i dumałam, nie zważając na upływ czasu i otoczenie. W pewnym momencie poczułam uderzenie w głowę. Podniosłam lekko wzrok i zobaczyłam leżące przede mną frisbee. Podbiegł do mnie pies, owczarek niemiecki a za nim chyba jego właściciel.
-Nic się pani nie stało?- zapytał zdenerwowany.
-Nie nic. Niech się pan nie martwi- powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Naprawdę jeszcze raz przepraszam- powiedział zawstydzony cała tą sytuacją.
-Max zostaw panią- dodał, widząc liżącego mnie po twarzy psa.
-Niech się pan tak nie przejmuje. Chyba mnie polubił- zaśmiałam się czując po raz kolejny jak mnie liże.
-Najwidoczniej- odparł również uśmiechając się do mnie.
-A tak w ogóle to jestem Mateusz- dodał po chwili.
-Ola
-Może w ramach przeprosin dasz namówić się na lody w pobliskiej kafejce?
-Z chęcią- odparłam i uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy na lody, potem na spacer. Naprawdę miło spędziłam czas. Zapomniałam na chwilę o swoich troskach i problemach.
-Wiesz, muszę już uciekać- powiedziałam spoglądając na zegarek.
-Jak mus to mus- odpowiedział po chwili.
-No to lecę. Pa- odparłam i chciałam odejść.
-Ola?- usłyszałam Mateusza i poczułam jak łapie mnie za rękę.
-Tak?
-Może umówimy się na kolację?
-Wiesz, no nie wiem czy to dobry pomysł- zawahałam się..
-Tak bez podtekstów- dodał po chwili
-No dobrze- zgodziłam się w końcu.Umówiliśmy się przed restauracją.
-To do wieczora -odparł. Ja poszłam w swoją stronę a on w swoją.
Nadszedł wieczór a ja stałam przed szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Po chwili namysłu założyłam czarną koronkową sukienkę i czerwone sandałki na obcasie. Pomalowałam usta ulubioną szminką, zabrałam czarną kopertówkę i wyszłam na spotkanie. Nadal nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Wychodząc z taksówki zauważyłam go, stojącego z kwiatami w ręku.
-To nie miała być randka- powiedziałam zbliżając się do niego.
-Cześć Olu, pięknie wyglądasz- powiedział- To nie jest randka- dodał po chwili.
-A to?- wskazałam na kwiaty
-To dla ciebie ale tak bez okazji- odparł wręczając mi bukiet.
-Aha. Dziękuję są śliczne- powiedziałam,
Kończyliśmy jeść kolację, kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwonił mój ojciec. Wiedziałam, że jak nie odbiorę to nie da mi spokoju.
-Przepraszam cię ale muszę odebrać- powiedziałam denerwowana
-Nie szkodzi- odparł uśmiechem
-Słucham cię tato?
-...
- Tak u mnie wszystko w porządku.
-...
- Nie nie zapomniałam.
-...
-Tato przestań. Nie jestem już małą dziewczynką. Zajmij się lepiej ciocią.
-...
-Też cię kocham. Pa. -powiedziałam i rozłączyłam się.
-Przepraszam cie ale jakbym nie odebrała to dzwoniłby do upadłego
-Nadopiekuńczy ojciec?
-To nie jest śmieszne- odparłam widząc ja się śmieje.
-Ok. Już nie będę.
-Może już pójdziemy?- zapytałam. Byłam już naprawdę zmęczona.
-Dobrze- odparł i zawołał kelnera.
Po wyjściu restauracji Mateusz zaproponował mi spacer po plaży, na który ja się zgodziłam. Szliśmy więc boso po plaży a woda obmywała nasze nogi.
-Ola mogę cię o coś spytać?
-Zapytać możesz.
-Dlaczego nie chciałaś, pójść e mną na randkę? Masz kogoś?
-Tak, nie.. sama już nie wiem- westchnęłam i usiadłam na piasku.
-Nie rozumiem- powiedział Mateusz siadając obok mnie.
-Mateusz słuchaj jesteś bardzo atrakcyjnym i sympatycznym mężczyzną ale..
-Jak zwykle wszechobecne ale...- westchnął
-Moje życie teraz bardzo się pokomplikowało- odparłam i oparłam głowę o jego ramię.
Opowiedziałam mu o ostatnich wydarzeniach. O chorobie, ciąży i o zdradzie Mikołaja. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam ale musiałam to wszystko wyrzucić z siebie.
-Zobaczysz, że wszystko jeszcze się ułoży- powiedział po chwili.
-Myślisz?- zapytałam uśmiechając się do niego.
-Na pewno. A teraz chodź odprowadzę cię do domu.
Odprowadził mnie pod same drzwi. Miałam już wejść kiedy przysunął się do mnie i mnie pocałował.
-Ale...?
-Przepraszam ale musiałem spróbować- uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku.
-Nie martw się nic sobie nie obiecuję ale pamiętaj, że masz we mnie przyjaciela.
-Dobranoc- powiedziałam tylko i uśmiechnęłam się . Nie potrafiłam się na niego gniewać.
-Dobranoc- odpowiedział i poszedł w stronę swojego domu...
Hej! Jaki ten rozdział fajny pomimo tego końcowego pocałunku.. Skoro ten Mateusz wie że oka jest w ciąży z Mikołajem to może nie będzie jej podrywal... I mam nadzieję że to będzie normalny przyjaciel a nie jkis psychol że za wszelką cenę będzie chciał zostać chłopakiem Oli.. Mam nadzieję że Ola jak wszystko sobie ulozy to wróci do Wrocławia i da Mikołajowi szansę... A Mikołaj powinien się nie pdoodawac! I zdobyć adres miejsca gdzie jest Ola.. Może powinien powiedzieć Wysokiemu ze jest z Olą i to jego dziecko! Rozdział super! Długość rewelacyjna! Czkema na wiecje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Paulina, a Ty chcesz żeby Wysocki zabił Mikołaja? Hahah :D Rozdział rewelacyjny, ciekawe jak to rozwinie się dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Cieszę się że się podoba. Tak jakoś fajnie mi się pisało, że wyszedł mi taki długi rozdział. Mogę wam zdradzić że na razie Ola nie zdradzi kto jest ojcem i zabroni mówić Mikołajowi. Poza tym na komendzie pojawi się nowa osoba. ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników i zapraszam na dalsze opowiadania:-)
Ok.. Ale jeżeli pojawi się Beata. To źle.. W każdym blogu ona już jest.. Wymysl coś innego
UsuńNie to nie Beata... na pewno się nie pojawi w tej serii.
OdpowiedzUsuń