wtorek, 1 września 2015

The End.....

-Kamil wypuść mnie stąd- powiedziałam wystraszona.
-Wiesz,że nie mogę. Nie oddam cię nikomu.
-Nie masz drogi ucieczki. Zaraz zjedzie tu policja.  Co dalej zamierzasz?
-Nie wiem, nie wiem....- zaczął powtarzać chodząc po pomieszczeniu. Naprawdę był szalony i teraz to było widać.
-Wiesz, że nie uciekniesz. Puść mnie to może wyrok będzie łagodniejszy- starałam się go przekonać, choć sama w to nie wierzyłam.
-Nie, nie jestem głupi. Poza tym nie obchodzi mnie to. Zależy mi tylko na tobie i naszych dzieciach.
-Naszych? O czym ty mówisz. To są dzieci Mikołaja i ty dobrze o tym wiesz- krzyczałam. W głowie mi się nie mieściło jak można tak kompletnie stracić poczucie rzeczywistości.
-Zamknij się- krzyknął i uderzył mnie w twarz.- Jesteś tylko moja i to moje dzieci. Poczekaj a się przekonasz.- zaśmiał się.
-O czym ty mówisz?
-Zabiję tego całego Mikołaja a wtedy nikt już nie będzie stał naszemu szczęściu na przeszkodzie - powiedział spokojnie. W tym momencie ogarnęła mnie furia.
-Nawet jeśli go zabijesz to i tak nie będę z tobą. Nienawidzę cię i brzydzę się tobą. 
-Nieprawda- powiedział, powoli zbliżając się w moją stronę- Wiem, że nadal pamiętasz mój dotyk na swoim ciele. Podobało ci się to.
-Nie dotykaj mnie- krzyknęłam i uciekłam w przeciwległy kąt zabierając po drodze jakieś narzędzie chirurgiczne.
-Aleksandro, kochanie, to nic nie da. Nie uciekniesz przede mną.- dodał ale na szczęście odsunął się ode mnie.
Staliśmy na przeciwko siebie i mierzyliśmy się wzrokiem. Żadne z nas nie wykonało najmniejszego ruchu...

W tym samym czasie....

*Mikołaj*
Siedziałem właśnie na komendzie i uzupełniałem ważne dokumenty, gdy wpadł do mnie dyżurny.
-Mikołaj dostaliśmy telefon, że Ola została napadnięta przez Kamila Napierskiego.
Gdy to usłyszałem, myślałem że zejdę na zawał. Wypadłem z budynku i pojechałem do szpitala najszybciej jak się dało. Byli już tam koledzy z patrolu 006 i grupa AT.
-Jak to się stało?- zapytałem, podchodząc do Marzeny.
-Mikołaj, przepraszam to moja wina. Kiedy czekałyśmy z Olą na lekarza podeszła do nas starsza kobieta i powiedziała, że na rejestracji jest jakaś bójka. Ola chciała, żebym to sprawdziła. Jak tam zeszłam to okazało się, że nic takiego się nie działo. A jak wróciłam to ten lekarz Oli powiedział, że została porwana i zamknięta z tym Napierskim w gabinecie 112.
-Marzena, to nie twoja wina. A gdzie ta kobieta?
-Monika już ją przesłuchała. Okazuje się, że to Napierski powiedział tej pani, że tam jest bójka, tylko że on się spieszy do rodzącej żony i nie może tego zgłosić. Poprosił tą panią o pomoc a ona nas.
-Mikołaj, gdzie ty idziesz?- zapytał Krzysiek, widząc mnie zbliżającego się do tego gabinetu.
-Muszę tam wejść. Nie mogę pozwolić, żeby zrobił krzywdę Olce i dzieciom- odpowiedziałem
-Nigdzie nie pójdziesz- powiedział i złapał mnie za ramię.
-Pomyśl tylko, jak zobaczy, że ktoś chce wejść to może wtedy próbować zrobić coś Olce. Poza tym chodź coś ci pokażę- dodał i poszedł w stronę lekarza. Nie mając wyjścia, poszedłem za nim.

"- Nie dotykaj mnie"- usłyszałem krzyk Oli. Zagotowało się coś we mnie.
"-Aleksandro, kochanie, to nic nie da. Nie uciekniesz przede mną."- usłyszałem odpowiedź tego psychola.
-Co to jest?- zapytałem zdziwiony
-Ola wchodząc do gabinetu zadzwoniła do Tomka. Dzięki temu wiemy co tam się dzieje. Na razie nic jej nie zrobił.
-Ale AT ma jakiś plan?
-Na razie tylko słuchają. Ola podaje im ciągle jakieś wskazówki. Opisuje pomieszczenie, pozycje jej i Napierskiego. Wszystko tak, żeby ten cały Kamil o tym nie wiedział.
Nic więcej nie mówiliśmy. Słuchaliśmy tylko jak zgrabnie w zdaniach przemyca potrzebne nam informacje.

*Ola*
-Dlaczego nie chcesz mnie zostawić w spokoju?- zapytałam.
-Bo cię kocham
-Ale ja ciebie nie. Wypuść mnie. I tak nie uciekniesz. Zobacz jesteśmy w pokoju na trzecim piętrze, są tu tylko dwa okna, przez nie nie wyjdziesz. Za drzwiami są policjanci. Co zrobisz?- mówiłam niby do niego ale w tym czasie przekazywałam wiadomość do kogoś innego. Przynajmniej miałam taką nadzieję...

Dwie godziny później....

Podałam już wszystkie możliwe informacje o tym pomieszczeniu. Teraz tylko musiałam poczekać na ich akcję. Byłam teraz spokojniejsza natomiast Kamil stawał się coraz bardziej nerwowy. Nadal jednak trzymał się ode mnie z daleka. Byłam uzbrojona, strach dodał mi tylko sił. Nawet dzieci się uspokoiły i nie szalały tak jak wcześniej.
-Jestem zmęczona. Nie dam rady dłużej go powstrzymywać- powiedziałam na głos. Nie przejmowałam się czy Kamil połapie się we wszystkim. Poziom adrenaliny opadł, pierwszy szok już minął.
-O cholera- krzyknęłam czując potworny ból w krzyżu.
-Co się stało? - zapytał mnie zdenerwowany Kamil.
-Nie podchodź- odparłam i skrzywiłam się czując ból w dole brzucha. Czułam się coraz  gorzej. Nie byłam w stanie dłużej się bronić. Narzędzie chirurgiczne wypadło mi z rąk i upadło z hukiem o podłogę. Nie zwracając uwagi na nic złapałam Kamila a rękę i mocno ścisnęłam, czując nadchodzący skurcz.
-Do jasnej cholery wypuść mnie w tej chwili.
-Nie- krzyknął i wyrwał rękę, siadając za biurkiem. Był zdezorientowany. Nie ta to miało wyglądać- pomyślał.
 Nie wytrzymałam i krzyknęłam w stronę ukrytego telefonu:
-Chłopaki nie żebym was poganiała ale do cholery ja zaczęłam rodzić- darłam się nie wiedząc czy to coś pomoże.
- Nie mogę urodzić teraz. Muszę jakoś wytrzymać- mówiłam do siebie, zaciskając zęby przy kolejnym skurczu...

*Mikołaj*
-Minęły już dwie godziny, kiedy zamierzacie ją uwolnić?- zapytałem antyterrorystów.
Mieli mi właśnie odpowiedzieć kiedy usłyszeliśmy krzyk Olki:
"-Chłopaki nie żebym was poganiała ale do cholery ja zaczęłam rodzić".
Wszyscy stanęliśmy przerażeni. Co jak co bandyta nam nie straszny ale rodząca kobieta to co innego.
-O kur**, tylko tego nam brakowało- powiedział szef AT
- Nie mamy czasu. Trzeba jak najszybciej działać- powiedziałem zdenerwowany i poleciałem przekazać informacje Tomkowi. Ten zbladł usłyszawszy, że Ola zaczęła rodzić. Poszedł posłuchać rozmowy Oli, żeby stwierdzić ile ma jeszcze czasu zanim zacznie się akcja porodowa.
-Mikołaj nie mam dobrych wieści- powiedział po chwili. Słyszę, że Ola ma skurcze co dwie minuty. Ja odejdą jej wody to się zacznie. Musicie ją odbić zanim to się stanie bo bez pomocy lekarskiej nie urodzi. Ona może się wykrwawić a dzieci udusić.
Poleciałem pogonić kolegów. Wiedzieliśmy, że nie mamy czasu. Musieliśmy zrobić to tak, żeby Oli nie stała się żadna krzywda...

*Ola*
Boże niech oni się pospieszą- pomyślałam. Nadszedł kolejny skurcz.
Skuliłam się na podłodze w kącie. Na szczęście Kamil bał się do mnie zbliżyć. Niby lekarz z zawodu a rodzącej się boi. Nagle usłyszałam huk i przez drzwi wpadła grupa AT a za nimi Mikołaj.
Mój kochany podbiegł szybko do mnie i wziął mnie na ręce.
-Co tak długo?- zapytałam. Myślałam, że tu urodzę- dodałam z uśmiechem
-Olka jak się czujesz? Nic ci nie zrobił?- pytał zmartwiony Mikołaj
-Nie nic tylko mnie przetrzymywał.- wycedziłam przez zęby
-Ola już niedaleko i będziemy na sali. Tomek już na ciebie czeka.
Nic nie odpowiedziałam. W tym momencie odeszły mi wody.
Po pół godzinie urodziłam dwójkę zdrowych dzieci. Mikołaj był cały czas przy mnie. Biedak, medal mu się należy, za to że wytrzymał. Tak mu ściskałam rękę, że aż musieli mu ją opatrzyć.
Leżałam już na sali i odpoczywałam, dzieci słodko spały. Usłyszałam, że do sali ktoś wchodzi. To był Mikołaj z moim ojcem i nasi przyjaciele: Monika z Krzyśkiem i Marzena z Jackiem.
Pogratulowali nam ślicznych maluchów. Mój ojciec nawet się popłakał. Był taki szczęśliwy, że doczekał się wnuków: Joanny i Michała. Nasze dzieci dostały imiona po mojej mamie i bracie Mikołaja. Pół roku później odbył się nasz ślub... Miałam też dla Mikołaja niespodziankę. W podróż poślubną wybieramy się sami do Włoch. Z dziećmi zostanie mój ojciec, który niemiłosiernie je rozpieszcza. Nagle poczułam na biodrach jego dłonie.
-Kocham cię- powiedziałam do swojego męża.
-Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo- odparł i wziął mnie w swoje ramiona. Patrzyliśmy na zachodzące słońce i myśleliśmy jacy jesteśmy szczęśliwi.....









2 komentarze:

  1. Super rozdział, ale omal przez ciebie i tego Kamila zawału nie dostałam. :D
    Bardzo mi się podobało ♥
    Pozdrawiam
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie! Dobrze że wszystko sie udało! Czekam na wiecje!
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń