....i zobaczył nas Mikołaj.Podszedł do Jacka powiedział mu:
-Odwal się od niej- i przyłożył mu w twarz. Jacek nie chcąc być mu dłużny próbował sobie oddać. Panowie zaczęli się szarpać w ogóle nie zważając na Olę.
Zła na nich za pokaz tego testosteronu oraz ich zachowanie godne pożałowania chciała ich ominąć i wejść do mieszkania. Niestety zajęci sobą mężczyźni nie zauważyli jej i popchnęli ją.Ola straciła równowagę i upadła. W tym momencie doszło do panów co zrobili.
-Ola nic ci się nie stało?- wykrzyczeli jednocześnie podbiegając do oszołomionej dziewczyny.
-Banda idiotów, kretyni i cholera wie jak was jeszcze nazwać- mruczałam pod nosem próbując się podnieść.
-Nie głupki, na szczęście nic mi się nie stało- krzyknęłam tylko.
-Ola ja nie chciałem.Przepraszam- powiedział skruszony Jacek.
-Przepraszasz ją za pocałunek, czy za to, że przez ciebie upadła?- zapytał wściekły Mikołaj
- Nie twoja sprawa. Poza tym to co ty tu robisz?- odparł Jacek
-Nie twój kur** interes- zaklął Mikołaj. Znów zaczęli się szarpać.
Postanowiłam przerwać ten cały cyrk. Zdenerwowana chciałam wyrzucić ich z mieszania ale poczułam mdłości i pobiegłam do łazienki. Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak ale w moim przypadku powinnam to nazywać nie porannymi a wieczornymi mdłościami- pomyślałam, kiedy zwróciłam już całą kolację z restauracji. Właściwie po co było ją jeść, skoro i tak długo się nie utrzymała- rozmyślałam, podchodząc do tych dwóch kretynów.
-Jak się nie uspokoicie to zadzwonię po ojca i każę mu tu przyjechać- powiedziałam. Blefowałam ale chyba nie kapnęli się bo natychmiast od siebie odskoczyli.
-Siadać i nic nie mówić- rozkazałam władczym tonem. Jak małe dzieci- dodałam
Panowie zdziwieni moim zachowaniem, grzecznie usiedli jak najdalej od siebie.
-Jacek, do cholery co ci przyszło do głowy, żeby mnie pocałować?- zapytałam rozemocjonowana.
-Ola ja nie umiem ci na to odpowiedzieć. To był impuls. Podczas kolacji tak fajnie nam się rozmawiało a ty tak pięknie dzisiaj wyglądałaś, że nie potrafiłem się powstrzymać. Ola ty mi się od dłuższego czasu podobasz, nawet pomimo twojej obecnej sytuacji chciałbym się dalej z tobą spotykać. - powiedział i popatrzył na mnie z nadzieją.
Mikołaj chciał coś powiedzieć ale zobaczywszy mój lodowaty wzrok, nic się nie odezwał.
-Jacku ale nie mogę się z tobą spotykać. Jestem z Mikołajem i kocham go. Poza tym, wiesz, że teraz to muszę myśleć o czymś ważniejszym. Proszę cię nie mów na razie nikomu o mnie i Mikołaju. Muszę sama najpierw porozmawiać z moim ojcem. A teraz czy mógłbyś zostawić nas samych bo muszę poważnie porozmawiać z Mikołajem.- powiedziałam.
Jacek pożegnał się z nami i przeprosił Mikołaja.
Chwilę później...
-Mikołaj czyś ty kompletnie oszalał?- zapytałam go. Musiałeś go uderzyć? -dodałam
-Ola a co miałem zrobić gdy otwieram drzwi, patrzę a tu jakiś facet dobiera się do mojej kobiety.
-Sama bym sobie poradziła. Poza tym jest ważniejsza rzecz, o której musimy porozmawiać.
-Tak? Kochanie co się dzieje?- zapytał zaniepokojony
-Poczekaj na mnie chwilę- powiedziałam i poszłam po torebkę.
-Usiądź koło mnie proszę- dodałam. Mikołaj zaniepokojony moim poważnym głosem, usiadł i czekał aż powiem mu ci się dzieje. Wyciągnęłam, znaną mi już kartkę i podałam ją Mikołajowi. Bałam się jak zareaguje na tak nieoczekiwaną wiadomość.
-Powiesz coś?- zapytałam po chwili patrząc na Mikołaja.
-Ola ty naprawdę jesteś w ciąży? Będę znów ojcem?- zapytał się głupio.
-Nie, kur**, niepokalane poczęcie- odpowiedziałam tylko.
-Mam rozumieć, że się nie cieszysz? -zapytałam załamana
-Ola kochanie, oczywiście że się cieszę. W szoku tylko jestem, ale naprawdę się cieszę- powiedział i pocałował mnie a mnie ciężar z serca spadł....
Następnego dnia...
Właśnie przyjechaliśmy na komendę. Zastanawiałam się jak powiedzieć o wszystkim ojcu.
Postanowiłam, że zaproszę go do mnie na kolację. W końcu komenda to nie miejsce na takie rozmowy. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Ojciec był bardzo zaskoczony tym zaproszeniem ale ucieszył się. Idąc do Mikołaja przywitałam się z Jackiem.Panowie się pogodzili, więc na razie jest sielankowo. Znając jednak moje szczęście, to nie długo- pomyślałam spotykając na korytarzu Emilię.
Nadal niestety nie potrafiłyśmy się dogadać i zaprzyjaźnić. Ja byłam zazdrosna o jej spotkania z Mikołajem po pracy a ona o moje patrole z nim.
-Cześ Emilia- powiedziałam do niej
-O cześć Ola- odparła- Coś marnie dzisiaj wyglądasz. Zaczynam martwić się o ciebie- powiedziała z fałszywym uśmieszkiem na twarzy.
-Ta jasne- odpowiedziałam jej. -Słyszałam, że nie masz partnera na patrole?- zapytałam. Wiedziałam, że to ją wkurzy, bo jako jedyna nie miała żadnego partnera na stałe.
-Już niedługo- powiedziała tylko, uśmiechnęła się wyższością i poszła w drugą stronę.
Nie wiedząc co mam o tym myśleć dotarłam wreszcie do Mikołaja i udaliśmy się na patrol.
Pierwsze pół dnia pracy było niesamowicie nudne. Żadnych zgłoszeń a i na ulicach wyjątkowo spokojnie.
-Mikołaj zgłośmy przerwę. Głodna jestem.- powiedziałam do siedzącego obok partnera.
-Ola, ty wiecznie jesteś głodna- zaśmiał się mężczyzna.
-No wiesz, teraz to ja muszę jeść za dwoje- powiedziałam udając oburzenie.
-Chyba za troje kochanie- poprawił mnie Mikołaj.
Zgłosiliśmy przerwę i pojechaliśmy na naszą stołówkę. Przywitaliśmy się oczywiście z panią Zosią. -Dzień dobry pani Zosiu- powiedzieliśmy jednocześnie.
-A witam was kochani. Olu jak się czujesz?- zapytała mnie
-Ja? A dlaczego pani pyta?- zapytałam zdziwiona
-No w twoim stanie.- powiedziała i uśmiechnęła się na widok mojej zaskoczonej miny.
-Ale skąd...?
-Skąd wiem? - przerwała mi. Widzę, kochaniutka. Ja może stara jestem ale nie ślepa. Mikołaj gratulacje. Jak widzę, ojcu to jeszcze nie powiedzieliście- dodała szybko widząc nadchodzącego komendanta.
- Pani Zosiu przed panią to nic się nie ukryje- zaśmiał się Mikołaj.
-Ano nic kochaniutki. A teraz siadajcie. Zaraz przyniosę wam wasze zamówienie.- odpowiedziała i poszła do kuchni.
Po skończonej przerwie szczęśliwy los się od nas odwrócił. Nagle jakby miasto przebudziło się do życia. Mieliśmy zgłoszenia dwóch kradzieży, bójki w parku i kłótnię małżeńską. Wróciliśmy do domu zmęczeni a tu jeszcze mój ojciec za dwie godziny ma być. Poszłam się jakoś ogarnąć, żeby wyglądem nie straszyć. Widząc swoje odbicie w lustrze wiedziałam, że Emilia ma rację. Wyglądałam na chorą. Podobno kobiety promienieją w ciąży. Mnie to chyba nie dotyczy- pomyślałam i poszłam pomóc Mikołajowi. Kończyłam narywać do stołu kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdenerwowana poszłam otworzyć.
-Cześć tato- powiedziałam do niego i zaprosiłam go do środka.
-Cześć córciu. Co takiego ważnego chciałaś mi powiedzieć? I co robi tu Mikołaj?- zapytał, widząc wychodzącego z kuchni mężczyznę.
-Tato bo ja i Mikołaj spotykamy się- odpowiedziałam patrząc i czekając na jego wybuch...
Nic się jednak takiego nie stało. Ojciec uśmiechnął się i powiedział:
-Zastanawiałem się jak długo będziecie próbowali to jeszcze ukrywać.
-Tato to ty wiedziałeś? Ale jak...?- zapytałam zaskoczona.
-Kochanie nie na darmo jestem komendantem. Widzę więcej niż wam się zdaje. Myślałaś, ze uwierzę w bajeczkę, że Mikołaj niby pomaga ci przy Tośku? Ślepy nie jestem. Poza tym im bardziej próbowaliście zachowywać się przy mnie zwyczajnie tym bardziej przekonywałem się co do tego, że próbujecie coś ukryć i oszukać staruszka.
Nic się nie odezwałam natomiast Mikołaj wybuchł śmiechem.
-Szefie przed panem nic się nie ukryje.
-Ano nic. Podejrzewam, że chciałaś mi również powiedzieć o ciąży- dodał. Tym razem zaskoczył również Mikołaja.
-Szefie ale skąd pan o tym wie?- zapytał zdziwiony.
-Olu pamiętam jak twoja mama była z tobą w ciąży. Na początku też tak się czuła. Była ciągle zmęczona, zdenerwowana, blada. Pamiętam też, że na mdłości pomagała jej herbata z dodatkiem imbiru- odpowiedział.
-Och tato, dziękuję ci -powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Wieczór upłyną w miłej atmosferze. Ojciec zaakceptował Mikołaja na mojego partnera. Oczywiście nie odbyło się bez rozmowy w stylu "Tylko jej nie skrzywdź i dbaj o nią i moje wnuki".
Kładąc się do łóżka nawet nie podejrzewałam, co mnie spota następnego dnia....
Super opowiadanie. Będzie dzisiaj kolejne, bo jestem ciekawa o co chodzi. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karola
I jest super <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, o co chodziło Emilii.
Plus zaskoczyłaś mnie komendantem, stary ale jary ;D
Pozdrawiam
Nadia