Trzy dni później...
Dziś wypisują mnie ze szpitala. Mikołaj niestety jeszcze musi zostać na parę dni. Czekałam właśnie na ojca, kiedy zauważyłam idącą korytarzem Emilię.
-Co ty tu robisz?- zapytałam wściekła.
-Jak to co, przyszłam odwiedzić Mikołaja- odpowiedziała tylko, próbując mnie minąć.
-Ja wiem, że to wszystko twoja wina. Nie myśl, że tak to zostawię. Zdobędę dowody na to, że specjalnie spowodowałaś wypadek.- powiedziałam jej, łapiąc ją za ramię. A od Mikołaja to się trzymaj z daleka- dodałam przez zęby.
-Nic mi nie udowodnisz- zaśmiała się złośliwie. Nikt ci nie wierzy, że zrobiłam to specjalnie. Zdołałam przekonać wszystkich, że to był nieszczęśliwy wypadek. Nie właź mi więc w drogę, jeśli nie chcesz się przekonać na co mnie tak naprawdę stać.
-To ty uważaj- powiedziałam wkurzona na maksa. Myślisz, że jesteś mądrzejsza ale ja się nie poddam. Nie boję się ciebie. Nie wiem jaką bajeczkę sprzedałaś ale ja ci zupełnie nie wierzę.
-Pamiętaj, że cię ostrzegałam. Radziłabym ci uważać na siebie. Przeszłość lubi powracać- odparła. Na szczęście nie weszła do sali Mikołaja. Postanowiłam sama do niego zajrzeć. Pewnie zostałabym z nim ale muszę nadal leżeć i tylko pod takim warunkiem pozwolili mi wyjść do domu.
-Kochanie miałaś już iść do domu- powiedział- Stało się coś?
-Nie, nic. Czekam na ojca, nie ma go jeszcze. Poza tym spotkałam na korytarzu Drawską.- dodałam.
-Ola miałaś się nie denerwować. Pamiętasz, że nic na razie nie możemy jej udowodnić, więc wszyscy udajemy, że wierzymy w jej bajeczkę. W między czasie Monika z Krzyśkiem szukają jej wspólnika.
-Wiem, Mikołaj ale jak ją widzę to nie panuję nad sobą. Z resztą powiedziałam jej, że jej nie wierzę i znajdę na nią dowody.
-Ola mieliśmy udawać..- zaczął mówić ale przerwałam mu
-Wy mieliście nie ja. Poza tym obie się nie lubimy, więc podejrzane by było gdybym udawała, że wszystko jest ok. Może chcesz, żebyśmy zostały najlepszymi przyjaciółkami?-zapytałam już z humorem.
-A da się?- zapytał uśmiechając się. Sam nie wierzył w to co mówi.
-Oczywiście. A śnieg spadnie w lipcu.- dodałam i roześmiałam się na samą myśl o tym.
Usłyszeliśmy jak do sali ktoś wchodzi, to był mój ojciec. Pożegnałam się więc z Mikołajem i wyszłam ze szpitala.
Tydzień później....
Minął tydzień od kiedy wyszłam ze szpitala .Z ciążą wszystko w porządku ale oczywiście nie pozwolono mi wrócić do patrolowania. Po długich namowach Tomek zgodził się ,żebym wróciła do pracy ale papierkowej. Dobre i to- pomyślałam uzupełniając kolejny raport tego dnia.Przynajmniej nie muszę zalegać na kanapie i oglądać tych wszystkich odmóżdżających programów telewizyjnych.
Spojrzałam na wiszący na ścianie zegar. Za dwie godziny kończę. Dzisiaj wypisują Mikołaja- pomyślałam, uśmiechając się do siebie. Jeśli chodzi o Emilię to niestety nadal pracuje nami. Nic konkretnego nie mamy. W sumie jeszcze nie ale to może się dzisiaj zmienić. Znalazłam świadka, który mógł coś widzieć. Umówiłam się z tą kobietą na 18:00. Zdążę akurat odebrać Mikołaja i razem pojedziemy na to spotkanie. Moje rozmyślania, przerwał ojciec:
-Ola ty jeszcze tutaj? Miałaś się oszczędzać- powiedział patrząc na mnie wilkiem.
-Tato, bo rzeczywiście wypełnianie raportów i uzupełnianie zgłoszeń to bardzo męcząca praca.
-Dobra, na dzisiaj koniec córeczko. Poza tym miałaś chyba odebrać Mikołaja ze szpitala.- powiedział, patrząc na zegarek.
-O kurcze spóźnię się- odparłam i wybiegłam z pokoju nie poświęcając mu więcej uwagi. Do szpitala przyjechałam lekko spóźniona. Mikołaj już na mnie czekał przed budynkiem
-Mikołaj przepraszam, długo czekasz?- zapytałam, witając się z nim.
-Ola niedługo. To co jedziemy do domu?
-Jedziemy, ale nie do domu- odparłam i pojechałam na umówione spotkanie. Po drodze wyjaśniłam wszystko Mikołajowi. W przeciwieństwie do mnie był raczej sceptycznie do tego nastawiony.
Zaparkowaliśmy i udaliśmy się do restauracji.
-Pani Eleonora Marcinek?- zapytałam naszego potencjalnego świadka
-Tak. -odpowiedziała
-Nazywam się Aleksandra Wysocka a to jest mój partner Mikołaj Białach. To ja dzwoniłam do pani w sprawie tego wypadku.
-A to pani. To dobrze, bo muszę coś państwu powiedzieć....
Wychodząc z restauracji uśmiechaliśmy się zadowoleni. Pani Eleonora wszystko nam opowiedziała. Wyznała, że rzeczywiście to Emilia prowadziła wtedy samochód i zamiast zwolnić przed zakrętem ona przyśpieszyła specjalnie kierując się na drzewo. Poza tym po całym tym wypadku zadzwoniła do jakiegoś mężczyzny i to on pomógł jej wyciągnąć Mikołaja z samochodu. Nie wiedziała, że pani Eleonora przypatruje się wszystkiemu z okna swojego mieszkania. Niestety nie umiała opisać dokładnie wyglądu mężczyzny.
-Mikołaj mamy ją wreszcie. Teraz nam się nie wywinie- wykrzyczałam szczęśliwa.
-Aż tak to cię cieszy?- zapytał spoglądając na mnie z uwagą.
-Nie, nie cieszy mnie to co zrobiła ale w końcu nie będzie chodziła bezkarnie.
- W sumie masz rację. Szkoda mi jej tylko. Taką dobrą była policjantką.
-Może i dobrą ale człowiekiem już nie -odparłam i pojechałam do domu...
Następnego dnia....
Właśnie trwało przesłuchanie Emilii. Prowadzili je Monika i Krzysiek.
-Mamy dowody, że specjalnie spowodowałaś wypadek, i wyciągnęłaś Mikołaja z samochodu, żeby nie można było ustalić, że to ty prowadziłaś tamtego dnia. Ponadto podałaś mu dużą dawkę środków nasennych.
-Gówno prawda, nic na mnie nie macie- powiedziała pewna siebie.
-Otóż mamy- powiedziała spokojnie Monika. Tu są zeznania świadka, niejakiej pani
Eleonory Marcinek, która widziała cały ten wypadek i co się po tym stało.
W tym momencie Emilia uświadomiła sobie, że wszystko się wydało. Zbladła a do oczu napłynęły jej łzy.
-Ja chciałam tylko, żeby Mikołaj był ze mną. Nie mogłam patrzeć ja marnuje się przy tej małej niedoświadczonej gówniarze.
-Kim był mężczyzna, który ci pomagał?- zapytał Krzysiek
-Nic więcej wam nie powiem.
-Wiesz, ze pogarszasz swoją i tak nieciekawą sytuację.- odparła Monika.
- Nic mnie to nie obchodzi. Chcę tylko porozmawiać Mikołajem i tą jego suką. - powiedziała wściekła.
-Możesz sobie chcieć. Nie jesteśmy od spełniania twoich zachcianek- dodała Monika i kazała wyprowadzić ją do aresztu.
Nie mogłam tak tego zostawić. Musiałam się dowiedzieć, kim był ten mężczyzna.
-Poczekajcie- powiedziałam do Zapały i Kownackiej.
-Chcę z nią porozmawiać. Bez świadków- dodałam.
- Ola ale czy to dobry pomysł?- zapytał zaniepokojony Mikołaj. Wiesz, że nie powinnaś się denerwować. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Ale ja muszę, inaczej nie będę mogła spać spokojnie.
-No dobrze- zgodziła się Monika. Ale tylko 5 min. Jakby coś się działo to krzycz. Będziemy czekać za drzwiami- usłyszałam.
Weszłam do pokoju przesłuchań i spojrzałam z litością na Emilię.
-Co tak patrzysz?- zapytała ze złością.
-Żal mi ciebie. Popatrz jak skończyłaś. Nie masz Mikołaja, przyjaciół, pracy a nawet wolności. Dlaczego to zrobiłaś?
- Kocham Mikołaja ale on wolał ciebie. Nie mogłam patrzeć na was, takich szczęśliwych. Nie chciałam go skrzywdzić. Chciałam tylko wylądować z nim w łóżku a ty miałaś się o tym dowiedzieć. Wtedy miałabym wolną drogę. Tego dnia wszystko zaplanowałam, wtedy on przyznał, że zamierza ci się oświadczyć. Nawet gdy był nieprzytomny to wołał twoje imię. Wkurzyłam się, wpadłam w jakiś szał i widząc ten zakręt i drzewo postanowiłam nas zabić. Jak tylko się ocknęłam to pożałowałam tego. Zadzwoniłam po "Niego" i on mi pomógł przenieść Mikołaja.
-Kim jest "ON"? -zapytałam zdenerwowana
-Nie. Tego ci nie powiem. Pamiętaj tylko, że przeszłość powróci do ciebie i na zawsze was rozdzieli- odparła i zaśmiała się. Mając dość tej całej rozmowy, wyszłam. Ciągle słyszałam w swojej głowie jej śmiech...
-Nie myśl o niej -powiedział Mikołaj, kładąc mnie na łóżku i powoli całując.
-W tym momencie to ja w ogóle nie myślę - zaśmiałam się i zaczęłam ściągać z Mikołaja ubrania....
Jej opowiadanie! Super jest.. Tylko ta Emilia.. Tyle ma w sobie złości.. Że szkoda gadac..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Ps. Ja też dodalam opowiadanie
http://policjantkiipolicjancii.blogspot.com
Jestem ciekawa, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nadia
Mogę zdradzić, że kolejne opowiadanie się pisze i prawdopodobnie opublikuję je jutro. Będzie trochę cukierkowo ale na końcu Ola znajdzie się w niebezpieczeństwie. Jakim? To już niedługo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich czytelników a przede wszystkim komentujących :)