piątek, 28 sierpnia 2015

Wiem, że to ty....

Trzy dni później...

Dziś wypisują mnie ze szpitala. Mikołaj niestety jeszcze musi zostać na parę dni. Czekałam właśnie na ojca, kiedy zauważyłam idącą korytarzem Emilię.
-Co ty tu robisz?- zapytałam wściekła.
-Jak to co, przyszłam odwiedzić Mikołaja- odpowiedziała tylko, próbując mnie minąć.
-Ja wiem, że to wszystko twoja wina. Nie myśl, że tak to zostawię. Zdobędę dowody na to, że specjalnie spowodowałaś wypadek.- powiedziałam jej, łapiąc ją za ramię. A od Mikołaja to się trzymaj z daleka- dodałam przez zęby.
-Nic mi nie udowodnisz- zaśmiała się złośliwie. Nikt ci nie wierzy, że zrobiłam to specjalnie. Zdołałam przekonać wszystkich, że to był nieszczęśliwy wypadek. Nie właź mi więc w drogę, jeśli nie chcesz się przekonać na co mnie tak naprawdę stać.
-To ty uważaj- powiedziałam wkurzona na maksa.  Myślisz, że jesteś mądrzejsza ale ja się nie poddam. Nie boję się ciebie. Nie wiem jaką bajeczkę sprzedałaś ale ja ci zupełnie nie wierzę. 
-Pamiętaj, że cię ostrzegałam. Radziłabym ci uważać na siebie. Przeszłość lubi powracać- odparła. Na szczęście nie weszła do sali Mikołaja. Postanowiłam sama do niego zajrzeć. Pewnie zostałabym z nim ale muszę nadal leżeć i tylko pod takim warunkiem pozwolili mi wyjść do domu.
-Kochanie miałaś już iść do domu- powiedział- Stało się coś?
-Nie, nic. Czekam na ojca, nie ma go jeszcze. Poza tym spotkałam na korytarzu Drawską.- dodałam.
-Ola miałaś się nie denerwować. Pamiętasz, że nic na razie nie możemy jej udowodnić, więc wszyscy udajemy, że wierzymy w jej bajeczkę. W między czasie Monika z Krzyśkiem szukają jej wspólnika.
-Wiem, Mikołaj ale jak ją widzę to nie panuję nad sobą. Z resztą powiedziałam jej, że jej nie wierzę i znajdę na nią dowody.
-Ola mieliśmy udawać..- zaczął mówić ale przerwałam mu
-Wy mieliście nie ja. Poza tym obie się nie lubimy, więc podejrzane by było gdybym udawała, że wszystko jest ok. Może chcesz, żebyśmy zostały najlepszymi przyjaciółkami?-zapytałam już z humorem.
-A da się?- zapytał  uśmiechając się. Sam nie wierzył w to co mówi.
-Oczywiście. A śnieg spadnie w lipcu.- dodałam i roześmiałam się na samą myśl o tym.
Usłyszeliśmy jak do sali ktoś wchodzi, to był mój ojciec. Pożegnałam się więc z Mikołajem i wyszłam ze szpitala.

Tydzień później....

Minął tydzień od kiedy wyszłam ze szpitala .Z ciążą wszystko w porządku ale oczywiście nie pozwolono mi wrócić do patrolowania. Po długich namowach Tomek zgodził się ,żebym wróciła do pracy ale papierkowej. Dobre i to- pomyślałam uzupełniając kolejny raport tego dnia.Przynajmniej nie muszę zalegać na kanapie i oglądać tych wszystkich odmóżdżających programów telewizyjnych.
Spojrzałam na wiszący na ścianie zegar. Za dwie godziny kończę. Dzisiaj wypisują Mikołaja- pomyślałam, uśmiechając się do siebie. Jeśli chodzi o Emilię to niestety nadal pracuje  nami. Nic konkretnego nie mamy. W sumie jeszcze nie ale to może się dzisiaj zmienić. Znalazłam świadka, który mógł coś widzieć. Umówiłam się z tą kobietą na 18:00. Zdążę akurat odebrać Mikołaja i razem pojedziemy na to spotkanie. Moje rozmyślania, przerwał ojciec:
-Ola ty jeszcze tutaj? Miałaś się oszczędzać- powiedział patrząc na mnie wilkiem.
-Tato, bo rzeczywiście wypełnianie raportów i uzupełnianie zgłoszeń to bardzo  męcząca praca.
-Dobra, na dzisiaj koniec córeczko. Poza tym miałaś chyba odebrać Mikołaja ze szpitala.- powiedział, patrząc na zegarek.
-O kurcze spóźnię się- odparłam i wybiegłam z pokoju nie poświęcając mu więcej uwagi. Do szpitala przyjechałam lekko spóźniona. Mikołaj już na mnie czekał przed budynkiem
-Mikołaj przepraszam, długo czekasz?- zapytałam, witając się z nim.
-Ola niedługo. To co jedziemy do domu?
-Jedziemy, ale nie do domu- odparłam i pojechałam na umówione spotkanie. Po drodze wyjaśniłam wszystko Mikołajowi. W przeciwieństwie do mnie był raczej sceptycznie do tego nastawiony.
Zaparkowaliśmy i udaliśmy się do restauracji.
-Pani Eleonora Marcinek?- zapytałam naszego potencjalnego świadka
-Tak. -odpowiedziała
-Nazywam się Aleksandra Wysocka a to jest mój partner Mikołaj Białach. To ja dzwoniłam do pani w sprawie tego wypadku.
-A to pani. To dobrze, bo muszę coś państwu powiedzieć....
Wychodząc z restauracji uśmiechaliśmy się zadowoleni. Pani Eleonora wszystko nam opowiedziała. Wyznała, że rzeczywiście to Emilia prowadziła wtedy samochód i zamiast zwolnić przed zakrętem ona przyśpieszyła specjalnie kierując się na drzewo. Poza tym po całym tym wypadku zadzwoniła do jakiegoś mężczyzny i to on pomógł jej wyciągnąć Mikołaja z samochodu. Nie wiedziała, że pani Eleonora przypatruje się wszystkiemu z okna swojego mieszkania. Niestety nie umiała opisać dokładnie wyglądu mężczyzny.
-Mikołaj mamy ją wreszcie. Teraz nam się nie wywinie- wykrzyczałam szczęśliwa.
-Aż tak to cię cieszy?- zapytał spoglądając na mnie z uwagą.
-Nie, nie cieszy mnie to co zrobiła ale w końcu nie będzie chodziła bezkarnie.
- W sumie masz rację. Szkoda mi jej tylko. Taką dobrą była policjantką. 
-Może i dobrą ale człowiekiem już nie -odparłam i pojechałam do domu...

Następnego dnia....
Właśnie trwało przesłuchanie Emilii. Prowadzili je Monika i Krzysiek.
-Mamy dowody, że specjalnie spowodowałaś wypadek, i wyciągnęłaś Mikołaja z samochodu, żeby nie można było ustalić, że to ty prowadziłaś tamtego dnia. Ponadto podałaś mu dużą dawkę środków nasennych.
-Gówno prawda, nic na mnie nie macie- powiedziała pewna siebie.
-Otóż mamy- powiedziała spokojnie Monika. Tu są zeznania świadka, niejakiej pani 
Eleonory Marcinek, która widziała cały ten wypadek i co się po tym stało.
W tym momencie Emilia uświadomiła sobie, że wszystko się wydało. Zbladła a do oczu napłynęły jej łzy.
-Ja chciałam tylko, żeby Mikołaj był ze mną. Nie mogłam patrzeć ja marnuje się przy tej małej niedoświadczonej gówniarze.
-Kim był mężczyzna, który ci pomagał?- zapytał Krzysiek
-Nic więcej wam nie powiem.
-Wiesz, ze pogarszasz swoją i tak nieciekawą sytuację.- odparła Monika.
- Nic mnie to nie obchodzi. Chcę tylko porozmawiać  Mikołajem i tą jego suką. - powiedziała wściekła.
-Możesz sobie chcieć. Nie jesteśmy od spełniania twoich zachcianek- dodała Monika i kazała wyprowadzić ją do aresztu.
Nie mogłam tak tego zostawić. Musiałam się dowiedzieć, kim był ten mężczyzna.
-Poczekajcie- powiedziałam do Zapały i Kownackiej.
-Chcę z nią porozmawiać. Bez świadków- dodałam.
- Ola ale czy to dobry pomysł?- zapytał zaniepokojony Mikołaj. Wiesz, że nie powinnaś się denerwować. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Ale ja muszę, inaczej nie będę mogła spać spokojnie.
-No dobrze- zgodziła się Monika. Ale tylko 5 min. Jakby coś się działo to krzycz. Będziemy czekać za drzwiami- usłyszałam.
Weszłam do pokoju przesłuchań i spojrzałam z litością na Emilię.
-Co tak patrzysz?- zapytała ze złością.
-Żal mi ciebie. Popatrz jak skończyłaś. Nie masz Mikołaja, przyjaciół, pracy a nawet wolności. Dlaczego to zrobiłaś?
- Kocham Mikołaja ale on wolał ciebie. Nie mogłam patrzeć na was, takich szczęśliwych. Nie chciałam go skrzywdzić. Chciałam tylko wylądować z nim w łóżku a ty miałaś się  o tym dowiedzieć. Wtedy miałabym wolną drogę. Tego dnia wszystko zaplanowałam, wtedy on przyznał, że zamierza ci się oświadczyć. Nawet gdy był nieprzytomny to wołał twoje imię. Wkurzyłam się, wpadłam w jakiś szał i widząc ten zakręt i drzewo postanowiłam nas zabić. Jak tylko się ocknęłam to pożałowałam tego. Zadzwoniłam po "Niego" i on mi pomógł przenieść Mikołaja.
-Kim jest "ON"? -zapytałam zdenerwowana
-Nie. Tego ci nie powiem. Pamiętaj tylko, że przeszłość powróci do ciebie i na zawsze was rozdzieli- odparła i zaśmiała się. Mając dość tej całej rozmowy, wyszłam. Ciągle słyszałam w swojej głowie jej śmiech...
-Nie myśl o niej -powiedział Mikołaj, kładąc mnie na łóżku i powoli całując.
-W tym momencie to ja w ogóle nie myślę - zaśmiałam się i zaczęłam ściągać z Mikołaja ubrania....






3 komentarze:

  1. Jej opowiadanie! Super jest.. Tylko ta Emilia.. Tyle ma w sobie złości.. Że szkoda gadac..
    Pozdrawiam
    Paulina

    Ps. Ja też dodalam opowiadanie
    http://policjantkiipolicjancii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa, co będzie dalej.
    Pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę zdradzić, że kolejne opowiadanie się pisze i prawdopodobnie opublikuję je jutro. Będzie trochę cukierkowo ale na końcu Ola znajdzie się w niebezpieczeństwie. Jakim? To już niedługo...
    Pozdrawiam wszystkich czytelników a przede wszystkim komentujących :)

    OdpowiedzUsuń