czwartek, 27 sierpnia 2015

Wszystko pięknie ? Niekoniecznie...

Następnego dnia.....
Zbierałam się już do pracy kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. To był Mikołaj. Niechętnie wpuściłam go do mieszkania. Byłam jeszcze obrażona na niego za tę wczorajszą akcję u ojca.
-Ola możemy porozmawiać?- zapytał zdenerwowany.
-O czym? Ma to sens? Leć do mojego ojca i z nim porozmawiaj. Ja przecież się  w tym wszystkim nie liczę- powiedziałam a do oczu znów napłynęły mi łzy.
-Ola to nie tak. My po prostu martwimy się o ciebie.
-Martwić się a próbować żyć za mnie to dwie różne sprawy. Wiesz jak kocham swoją pracę i nie lubię siedzieć bezczynnie. . Wyobrażasz sobie jak się czuję? Wiem, że jestem w ciąży. Pamiętam o tym ale jak  mówią ciąża to nie choroba. To ja zadecyduję kiedy mam zrezygnować. Jeśli nie będę czuła się na siłach albo coś niedobrego będzie z moją ciążą to wtedy dam sobie spokój z patrolowaniem ulic - powiedziałam.
-Chyba nie mam wyjścia jak tylko to zaakceptować. Kochanie tylko uważaj na siebie. Na prawdę boję się, że coś ci się stanie. -powiedział smutny.
-Mikołaj przestań wreszcie gadać. Pocałowałbyś mnie lepiej- odparłam i uśmiechnęłam się do niego.
Mikołajowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybko podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i mocno pocałował. Nagle poczułam jak bierze mnie na ręce.
-Mikołaj co ty robisz?- zapytałam śmiejąc się. Cieszyłam się, że się pogodziliśmy.
-Nic, zupełnie nic- odpowiedział i zaniósł mnie do sypialni, położył na łóżko i zaczął rozbierać.
-Mikołaj spóźnimy się do pracy- krzyknęłam tylko nie będąc w stanie teraz myśleć.
-Mamy pozwolenie od twojego ojca. Chyba głupio mu było, że pokłóciliśmy się przez te  jego genialne pomysły. Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam ściągać koszulkę Mikołajowi i..... wiadomo co się działo. Później zaczęliśmy się  szybko zbierać. Najszybciej jak się dało dojechaliśmy na komendę. Przebraliśmy się w mundury. Mikołaj poszedł do radiowozu, ja natomiast poszłam do ojca. Pomimo tego, że często dokucza mi jego nadopiekuńczość, kocham go i nie potrafię się na niego  długo gniewać.
-Olka? To ty jeszcze nie na patrolu?- zapytał zdziwiony.
-Tato, możemy porozmawiać?
-Ależ oczywiście córciu. Przepraszam, za wczoraj. Powinienem najpierw z tobą o wszystkim porozmawiać a nie decydować za ciebie. Ciężko mi się przyzwyczaić do tego, że jesteś dorosłą kobietą a niedługo zostaniesz matką.
-Tato kocham cię i nie chcę się tobą kłócić ale nie jestem dzieckiem i to ja będę decydować. Co najwyżej możesz wyrazić swoje zdanie. To tyle w tym temacie -powiedziałam. A teraz uciekam bo Mikołaj czeka- dodałam i poszłam na służbę.
Dzisiejszy dzień był w miarę spokojny. Zgłoszeń nie było, na ulicach cisza. Czasem tylko jakiś kierowca dostał od nas mandat albo upomnienie. Po jakimś czasie wróciliśmy na komendę, zgłosiliśmy przerwę i udaliśmy się do bufetu. Jak zwykle przywitaliśmy się z naszą nieocenioną panią Zosią i przysiedliśmy się do Krzyśka i Moniki.
-O widzę, że już wszystko w porządku u was- powiedział Krzysiek widząc nas uśmiechniętych.
Monika spojrzała na nas nie rozumiejąc o co chodzi partnerowi. Mikołaj i Krzysiek roześmiali się a ja postanowiłam wyjaśnić jej wszystko. Niedługo i tak się wyda.
-Monika bo ja spotykam się z Mikołajem- powiedziałam, czekając na jej reakcję.
-Aha. A twój ojciec wie?
-Tak. Nie wiem jak ale sam się domyślił. - odparłam. Wtedy Krzysiek zaczął opowiadać o sytuacji z przed kilku tygodni, gdy przyprowadził do Oli Tośka a zastał Mikołaja.
Wszyscy śmialiśmy się z jego opowiadania. 
-Dobrze, wam mówić ale mi wtedy wcale nie było do śmiechu-powiedziałam już poważniej. Poza  tym chcemy wam coś powiedzieć bo i tak niedługo to się wyda.
-Co bierzecie ślub?- zapytał Krzysiek
-Nie- odparłam zdziwiona. Szczerze mówiąc nie zastanawialiśmy się nad tym z Mikołajem.
- W ciąży jestem Krzysiu. Zostaniesz przyszywanym wujkiem- dodałam i roześmiałam się, widząc jego zaskoczenie.
-To gratulacje- odparł i wyściskali nas oboje z Moniką. Zaczęliśmy się zbierać i wtedy zauważyłam, że wszystkiemu przysłuchiwała się Emilia. Patrzyła na mnie z nienawiścią. Przechodząc obok mnie usłyszałam jak mówi do mnie cicho:
-Nie ciesz się za bardzo. Zdobędę to na czym mi zależy
Popatrzyłam na nią zaskoczona ale nic nie odpowiedziałam tylko poszłam z Mikołajem do radiowozu. 
-Ola co się stało? -zapytał mnie zdziwiony. Myślałam wciąż o tym co usłyszałam od Emilii.
-Nie nic. Zamyśliłam się tylko- odpowiedziałam i udałam się na patrol....

Kilka dni później, piątek....

-Mikołaj pamiętasz, że dzisiaj idziemy na wizytę do Tomka?- zapytałam przeciągając się w łóżku
-Pamiętam, pamiętam.
-To pamiętaj. Spotkamy się o 18:00 u niego. 
-Tak skarbie. Muszę lecieć a ty odpoczywaj.- odparł Mikołaj, pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. Miałam dzisiaj wolny dzień, postanowiłam więc po wylegiwać się trochę a potem pójść na zakupy. Powoli moje ubrania zaczynają robić się ciasne. Niestety nie mogłam odpocząć. Cały czas byłam jakaś niespokojna. Miałam jakieś nieokreślone przeczucie, że coś się dzisiaj  złego wydarzy.
-Ola popadasz w paranoję- powiedziałam sama do siebie i postanowiłam, że na zakupy wyjdę wcześniej. Zaszalałam na tych zakupach, oj zaszalałam- pomyślałam trzy godziny później, wchodząc do mieszkania obładowana torbami. Zrobiłam obiad, trochę poczytałam, trochę pooglądałam tv. Pełny relaks. O 17:00 zebrałam się i  wyszłam. Do lekarza miałam nie daleko. Tomek mieszkał na sąsiednim osiedlu. Będąc pod jego gabinetem czekałam na Mikołaja. Powinien już za chwilę być. Czekałam i czekałam a jego wciąż nie było. Powoli zaczynałam się martwić. 
-Ola idziesz?- usłyszałam za plecami głos Tomka.
-Idę- westchnęłam i poszłam sama na badania.
-Ola co się dzieje?- spytał Tomek ,widząc że się czymś martwię.
-Mikołaj miał dzisiaj tu ze mną być ale nie przyszedł. Nie odbiera telefonu -powiedziałam.
No dobrze ale powiedz mi jak wyniki?- dodałam.
-Ola szczerze to nie są zadowalające. Musisz więcej odpoczywać i mniej się denerwować. Zapiszę ci witaminy. Powinnaś też więcej jeść bo masz sporą niedowagę. 
-Muszę zrezygnować z pracy?
-Nie aż tak źle nie jest ale jeśli twoje wyniki się nie poprawią to będę cię musiał wysłać do szpitala. Dla swojego więc dobra odpuść sobie troszkę i zacznij dbać o siebie. Przyjdź do mnie na wizytę za tydzień. Masz, niech Mikołaj sobie obejrzy w domu- powiedział do mnie podając mi płytę z nagranym badaniem USG.
-No to do następnego piątku- odparłam i pożegnałam się z nim.
Wracałam do domu z jednej strony wściekła, że Mikołaj nie przyszedł,z drugiej zmartwiona myślą, że mogło coś mu się stać. Cały czas wydzwaniałam i z każdą chwilą czułam coraz większy niepokój. Postanowiłam w końcu zadzwonić do ojca.
 -Tato, Mikołaj ma jeszcze służbę?- zapytałam
-Oluś już dawno skończyli z Drawską. Wyszli razem gdzieś po 17:00. A jak tam moje wnuki?- spytał
- A dobrze tato, rosną i jak na razie z nami wszystko jest dobrze- odparłam. Wiedziałam, że trochę nagięłam prawdę ale nie chciałam go martwić.
- Dobrze tato muszę kończyć. Widzimy się jutro. Pa- powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
-Mikołaj gdzie ty się podziewasz?- zastanawiałam się. 
 Nagle usłyszałam, że ktoś dobija się do moich drzwi.
-Krzysiek co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona widokiem kolegi.
-Ola, jak tylko się dowiedziałem o wszystkim to przyjechałem do ciebie. Nie martw się Mikołaj wyjdzie z tego- odpowiedział mi. Popatrzyłam na niego niczego nie rozumiejąc.
-Krzysiek o czym ty mówisz? Co jest z Mikołajem? -pytałam coraz bardziej zdenerwowana
-Ola ty nic nie wiesz? Mikołaj i Emilia mieli wypadek. Emilce nic się poważnego nie stało ale Mikołaj jest właśnie operowany- usłyszałam. Nagle poczułam bolesny skurcz.
-Ałł...- krzyknęłam i złapałam się za brzuch.
-Ola co się dzieje?- zawołał wystraszony mężczyzna.
-Moje dzieci...- jęknęłam i zemdlałam.

Dwie godziny później...
Obudziłam się w szpitalu. Leżałam podpięta do jakiejś aparatury i nie wiedziałam co się dzieje. Zobaczyłam, że nie jestem sama. Siedział przy mnie Krzysiek.
-Ola ale ty mi stracha napędziłaś- powiedział do mnie- Poczekaj pójdę po lekarza- dodał. Chciał wyjść ale złapałam go za rękę
-Najpierw powiedz mi co z Mikołajem.
-Ola nie denerwuj się. Jest już po operacji. Lekarze mówią, że jego stan jest nadal ciężki ale stabilny. Ta doba będzie decydująca. Zobaczysz wyzdrowieje. Mikołaj to silny chłop. Teraz pomyśl o sobie. Powinnaś się uspokoić bo nerwy nic ci nie pomogą. Pozwól, że teraz pójdę po tego lekarza- powiedział i wyszedł. Za chwilę zobaczyłam jak do sali wchodzi Tomek. Miał bardzo poważną minę. Do oczu napłynęły mi łzy. 
-Tomek proszę powiedz, że wszystko jest w porządku- powiedziałam i rozpłakałam się.
-Oluś przykro mi ale.....





4 komentarze:

  1. Mi też napłynęły łzy do oczu.
    Ola poroniła? Prawda?
    Dasz dzisiaj jeszcze jedno opowiadanie? Chcę wiedzieć co się stało.
    Pozdrawiam,
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju zabić cię mam? Co Oli jest! No weź nie mów że poroniła! Proszę... Powiedz coś.. Dodaj opowiadanie dzisiaj może być krótkie ale by wyjaśniło to..
    Proszę!
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  3. Łohoho, poleciałaś. Naprawdę, co tu się dzieje? I czyżby Emilia zrobiła to specjalnie? Dobra, czekam niecierpliwie na następny rozdział
    Pozdrawiam i weny życzę
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety jestem obecnie poza domem a wybaczcie ale w telefonie nie dam rady tego napisać. Prędzej śmierć mnie zastanie. Postaram się dodać coś jeszcze dzisiaj. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń