Nagle źle się poczułam. Zrobiło mi się słabo. Po chwili wstałam i spojrzałam w lustro. Nie przypominałam siebie. Czerwone zapuchnięte oczy, blada twarz, rozmazany makijaż. Po prostu nic tylko straszyć. Przemyłam twarz i doprowadziłam się do jako takiego stanu. Wyszłam z łazienki i postanowiłam poszukać Mikołaja. W końcu mam jeszcze służbę. Szerokim łukiem ominęłam gabinet ojca, nie chcąc z nim się teraz widzieć. Mijając dyżurkę, zderzyłam się z wychodzącym właśnie Jackiem. Złapał mnie w swoje ramiona, żebym nie upadła.
-Nic ci się nie stało?- zapytał mnie.
-Nie nic. A tobie? Przepraszam to moja wina, nie patrzyłam gdzie idę. - odpowiedziałam.
- Nie, to ja cię przepraszam, bo zamyśliłem się i cię nie zauważyłem.
-Może przyjmijmy, że to niczyja wina , dobrze?- odparłam z uśmiechem.
-Dobrze ale...- zaczął mówić Jacek, jednak przerwał mu Mikołaj.
-Ola w końcu cię znalazłem- powiedział zły. -Musimy wracać na patrol- dodał.
W tym momencie uświadomiłam sobie, że Jacek nadal trzyma mnie za ręce. On chyba też to zauważył bo uśmiechnął się do mnie i dopiero wtedy się odsunął. Nie wiedział, że jestem Mikołajem.
Gdy się odwróciłam Mikołaj popatrzył tylko na mnie i rzucił- Czekam przy radiowozie- a potem odszedł. Pożegnałam się z Jackiem i pobiegłam przed komendę . Zastałam Mikołaja opartego o samochód. Patrzył zamyślony w błękit nieba.
-Mikołaj co się dzieje?- zapytałam.
-Nic a co ma być.- odpowiedział- Powiedz mi, co mam myśleć, gdy widzę cię z innym, który trzyma cię za ręce- dorzucił i wsiadł do radiowozu.
Nie odzywał się do mnie do końca służby...
*Mikołaj*
Muszę znaleźć Olę- pomyślałem wychodząc z gabinetu komendanta. Po ciężkiej rozmowie, udało mi się go przekonać, żeby nie zdjął Olki z patrolu. Kiedy już wyszedłem, zauważyłem ją rozmawiającą i uśmiechającą się do Jacka. Cholera- zakląłem po cichu, gdy zobaczyłem, że on trzyma ją za ręce. Co tu się dzieje?- pomyślałem. Powiedziałem tylko Olce, że wracamy na służbę i poszedłem do samochodu. Zazdrość zżerała mnie od środka, więc żeby nie zrobić nic głupiego (np. przyłożyć Jackowi) wyszedłem. Nie mogłem na nich patrzeć, na te jego maślane oczy, które robił do mojej Oli. Nie odzywałem się do niej do końca pracy. Bałem się, że powiem coś za dużo i niepotrzebnie....
*Ola*
Po pracy poprosiłam Mikołaja, żeby pojechał ze mną do mojego mieszania. Chciałam mu wszystko wytłumaczyć. Na szczęście zgodził się.
Pół godziny później...
-Mikołaj odezwiesz się w końcu do mnie? -zapytałam trochę już zła.
- No dobrze, to możesz mi wyjaśnić co robiłaś w objęciach Jacka?- zapytał niepewnie, jakby bał się usłyszeć mojej odpowiedzi.
- Nic. Po prostu wpadliśmy na siebie kiedy cię szukałam i Jacek złapał mnie, żebym nie upadła...
Poza tym powinnam się obrazić za twój brak zaufania do mnie.
Chciałam coś jeszcze dodać ale znów zakręciło mi się w głowie. Mikołaj złapał mnie i położył na łóżku.
-Ola co się dzieje?- zapytał wystraszony.
-Nic od paru dni robi mi się słabo. Nic poważnego, naprawdę... to przez ten ból głowy.
-Idź już spać. Ja pościelę sobie na kanapie-powiedział Mikołaj, pocałował mnie na dobranoc (dłuuugiee dobranoc :D) i poszedł do salonu.
W nocy głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej. Zaczęły napływać do mnie zapomniane wspomnienia... Obudziłam się z krzykiem.
Mikołaj słysząc mój krzyk, wpadł do sypialni i przytulił mnie do siebie.
-Skarbie to tylko zły sen. -powiedział i pocałował mnie delikatnie.
Nagle wszystko sobie przypomniałam, dosłownie wszystko.
-Mikołaj kocham cię. -powiedziałam do niego.
-Jesteś tego pewna kochanie?- zapytał mnie spoglądając mi w oczy.
- Tak, wszystko sobie przypomniałam. Kochałam cię już od dłuższego czasu i cierpiałam na samą myśl, że dla ciebie jestem tylko przyjaciółką.- odparłam i pocałowałam go mocno.
Nasze pocałunki stawały się coraz gorętsze. Zaczęłam ściągać z Mikołaja jego koszulkę. On błądził rękami po moim ciele. Gdy zaczęłam ściągać moją koszulkę, przytrzymał moje ręce i zapytał:
- Ola jesteś tego pewna?
-Mikołaj jeszcze się pytasz? -odpowiedziałam z uśmiechem. On też się uśmiechnął a dalej to już wiadomo, co się działo.
Obudziłam się szczęśliwa. Leżałam wtulona w śpiącego jeszcze Mikołaja, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zarzuciłam na siebie szlafrok i poszłam zobaczyć kto dobija się o tak wczesnej porze. Gdy zobaczyłam kto to zamarłam nie wiedząc co robić. Wtedy usłyszałam Mikołaja:
-Kochanie kto to?
-To....
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńProszę komentujcie bo nie wiem czy podobają się Wam moje opowiadania. Pochwała ucieszy a krytyka zmobilizuje :)
OdpowiedzUsuńHej :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego bloga i strasznie się ucieszyłam na nowy rozdział.
Coś czuję, że Jacek namiesza w ich życiu. Może to on jest za drzwiami? A może Wysocki? A może jakiś Napierski?
Eh, nie wiem.
Powtórzę za to jeszcze raz: super rozdział, masz talent.
Czekam na next
Pozdrawiam
Nadia
Czytam tego bloga juz od jakiegoś czasu ale nie komentowałam :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ciekawe pomysły i fajnie się czyta twoje opowiadanie
zastanawia mnie kto będzie za tymi drzwiami. Mam trzy opcje kto to może być;
1. Komendant.
2.Kamila
3.Na piersi
a i jeszcze mam 1 opcje
4. Któraś z córek Mikołaja
życzę weny i pozdrawiam
Olka ♡ ♡ ♡
Kolejne opowiadanie się pisze.... dodam w godz popołudniowych. A kto stoi za drzwiami dowiecie się już niedługo.. :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie!
OdpowiedzUsuńMusiałaś skończyć w takim momencie?
Ciekawe kto to
Pozdrawiam
Paulina
Ps. Zaprasza na mojego bloga
http://policjantkiipolicjancii.blogspot.com
Generalnie opowiadanie
OdpowiedzUsuń