Jakiś czas później.....
O matko, jak strasznie boli mnie głowa- pomyślałam odzyskując przytomność. Próbowałam usiąść ale zrobiło mi się niedobrze.Postanowiłam więc jeszcze chwile poleżeć. Nagle przypomniało mi się wszystko. Gdzie ja jestem?- pomyślałam i zaczęłam się rozglądać. Byłam w jakimś pomieszczeniu z jednym oknem. Gdy byłam już w stanie chodzić, podeszłam do tego okna ale było zakratowane. Gdy się odwróciłam usłyszałam czyjeś kroki, więc szybko wróciłam na łóżko i udawałam dalej nieprzytomną. Ktoś wszedł do pokoju.
-Witaj Aleksandro- usłyszałam znajomy głos. To był Kamil.
- Wiem, że już odzyskałaś świadomość.- powiedział i dotknął mojego policzka.
Wzdrygnęłam się i otworzyłam oczy.
-Czego chcesz ode mnie? - zapytałam.
- Ciebie a skoro ja nie mogę cię mieć to nikt nie będzie. Przyprowadziłem ci gościa- dodał. W tym momencie do pokoju wszedł Szymon.
-Witaj Olu, dawno się nie widzieliśmy- powiedział i zaśmiał się nieprzyjemnym głosem.
-Zapłacisz mi za to, że przez ciebie trafiłem do więzienia -dodał.
-Zwiąż ją- zwrócił się do brata- zabawimy się trochę- powiedział i sięgnął po telefon.
-Co chcesz zrobić?- zapytałam próbując nie okazać strachu.
-Zrobimy sobie zdjęcie i wyślemy je do twojego tatusia- odrzekł.
W tym samym czasie...
*Mikołaj*
Właśnie wracałem ze szpitala od Kamili, kiedy zauważyłam pod blokiem samochód Oli.
Pewnie martwiła się o mnie. Nie odzywałem się do niej od wczoraj ale nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Nic teraz będę musiał wyznać jej wszystko.
Dziwne- pomyślałem stojąc przed drzwiami i rozglądając się dookoła. Nigdzie nie widziałem Olki a jednak stoi tu jej samochód. Kiedy miałem już odejść zobaczyłem jakąś kartkę na ziemi.
"Mam cię"- przeczytałem. Zobaczyłem na niej odrobinę krwi. Miałem niejasne przeczucie, że coś się stało Oli. Próbowałem się do niej dodzwonić ale nie odbierała. Postanowiłem pojechać na komendę. Może tam się czegoś dowiem....
Na komendzie...
-Szefie, widział pan może Olę?- zapytałem Wysockiego.
-Nie już wyszła. A czemu się pytasz?
-Bo przed moim blokiem stoi jej auto ale nie mogę się z nią skontaktować.- odrzekłem zmartwiony.
W tym momencie do komendanta przyszedł sms. Gdy go przeczytał zbladł aż usiadł na krześle.
-Szefie co się stało? Dobrze się pan czuje?- zapytałem
-Mikołaj właśnie dostałem sms, że Ola została porwana przez Napierskich. Zobacz sam- dodał i pokazał mi zdjęcie Olki związanej i zakneblowanej.
W tym momencie mój świat się zawalił. Moja ukochana jest w niebezpieczeństwie a ja nie potrafię jej pomóc.Nagle coś sobie przypomniałem...
-Panie komendancie ale przecież Ola ma włączony telefon. Możemy ją namierzyć- dodałem.
-Mikołaj proszę uratuj moją córkę...
*Ola*
Jestem przerażona. Związali mnie i zakneblowali. Wysłali moje zdjęcie ojcu. Martwię się żeby nic mu się złego nie stało.
-No to teraz się zabawimy słonko- powiedział Kamil, rozwiązał mnie i rzucił mnie na łóżko. Próbował mnie pocałować ale odepchnęłam go. Uderzył mnie w twarz...
-Pożałujesz tego- powiedziałam wycierając krew z ust.
-Nie kochanie to ty pożałujesz- odpowiedział i rzucił się na mnie. Próbowałam go odepchnąć ale był zbyt ciężki. Złapał mnie za włosy i próbował pocałować. Obudził się we mnie duch walki. Byłam niczym bogini zemsty. Ugryzłam go w policzek. Odskoczył z krzykiem ode mnie. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Mówiłam,że pożałujesz - i kopnęłam go w jego "klejnociki"
Padł z jękiem na podłogę. Biegiem ruszyłam do drzwi. Niestety gdy byłam już blisko otworzyły się. Szymon usłyszał krzyki i postanowił sprawdzić co się dzieje.
Gdy uświadomił sobie co się stało, podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz z taką siłą, że zobaczyłam mroczki przed oczami. Rzucił mnie o ścianę i zaczął kopać z taką nienawiścią, że pomyślałam, że to już koniec. Nagle usłyszałam strzał. Zobaczyłam upadającego Szymona. Nie żył. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Kamila trzymającego broń.
-Nie mogłem pozwolić, żeby zabił cię zanim nie będziesz moja- powiedział z obłędem w oczach.
Nie miałam się siły bronić. Łzy leciały mi z oczu. To koniec -pomyślałam, kiedy Kamil położył mnie znowu na łóżku i zaczął się do mnie dobierać. Nie mogłam się ruszyć gdy rozpinał moją bluzkę. Całe moje ciało krzyczało NIE!
-Co ty mi zrobiłeś?- zapytałam
-Nie mam siły się poruszyć- dodałam.
-To przez lekarstwo które ci podałem jak spałaś. Działa z opóźnieniem.- powiedział i zaczął mnie dotykać coraz śmielej.
-Nie!- krzyknęłam
Nagle ktoś otworzył drzwi z hukiem. do pokoju wpadła grupa antyterrorystyczna a za nimi wbiegł Mikołaj....
*Mikołaj*
W końcu namierzyliśmy telefon Olki. Była w jakimś domu na obrzeżach miasta. Gdy szykowaliśmy się do jej uwolnienia, usłyszeliśmy strzał a za chwilę kobiecy krzyk. W życiu nie byłem taki przerażony. Nie zastanawiając się wpadłem za grupą antyterrorystyczną do pomieszczenia. Olka leżała bezwładnie na łóżku a ten facet ją dotykał. Nie wytrzymałem. Podbiegłem do niego zdjąłem go z Oli i delikatnie mówiąc obiłem mu mordę... ( właściwie antyterroryści przy wściekłym Mikołaju nie byli wcale potrzebni)
Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do karetki.
W szpitalu...
Czekaliśmy wraz z komendantem na wiadomości od lekarza.
Spacerując po korytarzu zauważyłem Kamilę z jakimś obcym mężczyzną. Ciekawe kto to -pomyślałem. W tej chwili to nie ważne -powiedziałem do siebie i wróciłem myślami do Oli.
*Ola*
Obudziłam się wreszcie. Lekarz powiedział, że wszystko będzie dobrze. Muszę zostać tylko kilka dni na obserwacji. Poszedł poinformować o tym mojego ojca i Mikołaja. Powiedział mi też coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Prosiłam jednak by nikomu o tym nie mówił. Cudowna rzecz ta tajemnica lekarska- pomyślałam .Tak jak w czasie ostatniego mojego pobytu w szpitalu do sali weszli obaj mężczyźni mojego życia. Oczywiście wypytali mnie o moje samopoczucie, o to co się stało gdy mnie porwano. Wiem, że ciężko było im tego słuchać ale musieli wiedzieć.Nie wiem kiedy zasnęłam...
Trzy dni później....
Właśnie dzisiaj wychodziłam ze szpitala. Byłam szczęśliwa,że w końcu opuszczam to miejsce. Po tej całej sprawie z Kamilem, mam awersję do szpitali. W każdym bądź razie siedziałam sobie na ławce przed budynkiem i czekałam na Mikołaja, który za chwilę powinien już być. Nagle zauważyłam idącą w moją stronę Kamilę.
-Cześć. Co ty tutaj robisz?-zapytałam ją.
-Cześć. A mały wypadek miałam.- odpowiedziała i pogłaskała się po widocznym zaokrągleniu.
-Ty jesteś w ciąży? - zapytałam zszokowana.
-To Mikołaj ci nic nie powiedział?- zapytała mnie. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
-To jego dziecko. Mikołaj wróci do mnie.- popatrzyła na mnie z wyższością i odeszła.
Stałam i nie wiedziałam co mam zrobić. W tym momencie nadjechał Mikołaj.
Nie odzywałam się do niego aż do przyjazdu do mojego mieszkania.
Gdy tylko weszliśmy do domu zapytałam go:
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, ze Kamila jest w ciąży?
-Skąd to wiesz?- zapytał zdenerwowany
-Widziałam ją dzisiaj. To twoje dziecko?
-Nie wiem. Ona twierdzi, że tak ale ja mam wątpliwości.-odpowiedział.
-Wyjdź- krzyknęłam i poszłam usiąść w salonie.
-Ale Ola nawet jeśli to moje dziecko to nie zdradziłem cię. Nie byliśmy wtedy razem.
-Mikołaj ja to wiem. Ale dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Nie byłam na tyle ważna dla ciebie żebyś mnie o tym fakcie poinformował?- zapytałam i rozpłakałam się.
-Wrócisz do niej?-spytałam po chwili.
-Nie. Pomogę jej ale kocham tylko ciebie. Proszę wybacz mi, że wcześniej ci tego nie powiedziałem.
-Kocham cię Mikołaj ale nie wiem czy mogę ci znów zaufać. Muszę sobie to wszystko jakoś poukładać. A teraz proszę cię wyjdź i zostaw mnie samą.- dodałam i poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku. Usłyszałam jak Mikołaj wychodzi. Co mam z tym wszystkim zrobić?- powiedziałam do siebie i usnęłam.....
Tyle emocji, że nawet sensownie nie umiem sobie tego w głowie poukładać.
OdpowiedzUsuńAle powiem tak, rozdział był ekscytujący, super napisany, miejscami fajny, miejscami przerażający, biorę też pod uwagę poprzedni, po prostu super!
Tylko myśle, że ona będzie się chciała odegrać na Mikołaju i się umówić z Jackiem.
Pozdrawiam
Nadia